Policja weszła do domu w Czerwonaku zajmowanego przez domniemaną sektę. Co ustalono?
Mamy nowe informacje.
O tej sprawie piszemy już od wtorku. Właśnie we wtorek jeden z mieszkańców społeczności zajmującej dom w Czerwonaku miał opuścić obiekt twierdząc, że był w nim przetrzymywany wbrew swojej woli. Mężczyzna rozmawiał z policjantami, a ci w środę postanowili odwiedzić mieszkańców wskazanego domu, by zweryfikować informacje uzyskane od 41-letniego obcokrajowca.
- Weszliśmy do środka, towarzyszył nam w tym tłumacz języka. Było tam 7 osób, obywateli kilku krajów - kobiety i mężczyźni w różnym wieku. Osoby tam przebywające były zaskoczone naszą obecnością, więc wytłumaczyliśmy im cel naszej wizyty - wyjaśnia Marta Mróz z poznańskiej policji. Mieszkańcy chętnie współpracowali z policją. Sprawdzono ich w policyjnych systemach i nie znaleziono niczego niepokojącego.
- W trakcie rozmów osoby te nie zgłaszały nam żadnych uwag dotyczących ich wspólnego zamieszkania. Oświadczyły, że przebywają tam dobrowolnie i nie dzieje im się krzywda. Nie są również do niczego zmuszani, nikt nie ogranicza im korzystania z telefonu, czy też kontaktów z rodziną, lub innymi osobami - zaznacza. - Ustaliliśmy, że żadna z osób nie była tam przetrzymywana, a 41-letni obywatel Hiszpanii, (którego dotyczyło wcześniejsze zgłoszenie) przekazał policjantom bardziej swój punkt widzenia, jak on widział pobyt w tym domu. W żaden sposób nie wskazuje, że ktokolwiek go do czegokolwiek zmuszał. Na tym etapie sprawy nie pojawiają się żadne dowody na to, że był on przetrzymywany tam wbrew własnej woli - podkreśla Mróz.
- Zrobiliśmy przeszukanie tego domu. W ocenie policjantów nic nie budziło wątpliwości, co do warunków w jakich żyją te osoby. Klucze od drzwi wejściowych oraz innych pomieszczeń znajdowały się w ogólnie dostępnym miejscu. Na tym działania nasze się zakończyły. Zajmujemy się jeszcze sprawą złożonego zawiadomienia i będziemy kontynuować w kolejnych dniach przesłuchania do tej sprawy.
Najpopularniejsze komentarze