Ivan Djurdjević: po bramce zaczęliśmy grać nerwowo
Po zwycięstwie w Płocku trener Ivan Djurdjević nie popadał w hurraoptymizm.
Lech Poznań pokonał Wisłę na inaugurację Lotto Ekstraklasy, ale zwycięstwo rodziło się w bólach. Co prawda Łukasz Trałka już w 16. minucie dał Kolejorzowi prowadzenie, jednak nie pozwoliło to przejąć inicjatywy i goście nie byli w stanie pójść za ciosem.
W drugiej połowie do głosu doszli gospodarze, którzy w końcu zdołali wyrównać. Część fanów Lecha była już pogodzona z remisem, ale wtedy efektownym strzałem popisał się Pedro Tiba.
- Dla nas to był bardzo ważny mecz. Gdy zaczyna się liga, to zawsze chcesz ją dobrze zacząć. W pierwszych piętnastu minutach graliśmy bardzo słabo i bojaźliwie. Z upływem czasu było lepiej. Zdobyliśmy bramkę, ale ona zamiast nam dać spokój, spowodowała, że graliśmy nerwowo. Mieliśmy oczywiście dobre momenty. Często musieliśmy gonić piłkę, a Wisła stwarzała sobie sytuacje bramkowe. Jasiu bronił jednak dobrze i kilka razy nas przed przerwą uratował. Mogliśmy lepiej wykorzystywać kontrataki - ocenił serbski szkoleniowiec, cytowany przez lechpoznan.pl.
Djurdjević spodziewał się, że po przerwie gospodarze zaatakują mocniej i tak się stało, co dało im gola. - U nas kilku zawodników chciało wziąć na siebie ciężar gry i przeprowadzić akcję indywidualną, ale to nam się nie udawało. Wyglądało to bardzo słabo - przyznał. Dodał jednak, że jego zespół walczył do końca i to było najważniejsze. - Pomimo zmęczenia nikt się nie poddał, nie było żadnych skurczy. Wszyscy wytrzymali cały mecz, ale przed nami wciąż dużo pracy - zaznaczył.
Piłkarze Lecha Poznań nie mają czasu na odpoczynek. Już w czwartek zagrają w drugiej rundzie eliminacji Ligi Europy z białoruskim Szachtiorem Soligorsk, a w niedzielę podejmą przy Bułgarskiej Cracovię.