Śmierć w izbie wytrzeźwień. Lekarka i sanitariusze z zarzutami
59-letni mężczyzna trafił w styczniu bieżącego roku do pilskiej Izby Wytrzeźwień. Niestety pobyt zakończył się śmiercią mężczyzny, a teraz zarzuty w tej sprawie usłyszała lekarka oraz sanitariusze.
Andrzej P. trafił do pilskiej izby w stanie silnego upojenia alkoholowego. Do dyżurującej lekarki należało ustalenie, czy mężczyzna powinien trafić do szpitala. Choć do dokumentacji wpisano, że mężczyzna został przebadany, to okazało się, że badania nie przeprowadzono. 59-letni mężczyzna, który jak się później okazało miał we krwi śmiertelną dawkę alkoholu, został umieszczony w izbie -Według biegłych i według materiału filmowego, który mamy zabezpieczony, przerażającą sytuacją jest, że ta osoba została wręcz rzucona na leżankę, gdzie tutaj dwie osoby spokojnie, jak biegli wskazują, mogłyby położyć tego pacjenta na leżance. Oni po prostu go rzucili. Następnie przez prawie sześć godzin nikt nie interesował się stanem zdrowia tego człowieka, który cały czas był w jednej pozycji. Został on przyjęty o godzinie 20:30, a o godzinie 1:13, trzeba to zaznaczyć, jedna z osób, która także była przywieziona do izby wytrzeźwień zainteresowała się stanem zdrowia tego człowieka - powiedział w rozmowie z portalem Asta24.pl prokurator Prokuratury Rejonowej w Pile Michał Jopek.
Dopiero po interwencji innego pacjenta podjęto próbę udzielenia pomocy, przeprowadzono reanimację, ale ta według biegłych przeprowadzona była za późno i źle. Dyżurująca tego dnia lekarka usłyszała zarzut fałszowania dokumentacji medycznej oraz narażenia mężczyzny na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Ten drugi zarzut usłyszeli też dwa dyżurujący tego dnia sanitariusze.