Rynek Bernardyński: w niedzielę zamontowano słupki, w poniedziałek je zdemontowano. Będą konsekwencje?
Wielka awantura rozpętała się w internecie w związku z informacją o zamontowaniu słupków uniemożliwiających parkowanie na płycie Rynku Bernardyńskiego. Kupcy zaczęli protestować, dzięki czemu ostatecznie w poniedziałek słupki zniknęły. Próby rozwiązania problemu nielegalnego parkowania w tym miejscu są podejmowane od lat. Bezskutecznie.
Zaczęło się od wpisu na Facebooku. Jeden z wystawców biorących udział w Zielonym Targu odbywającym się na Rynku Bernardyńskim, umieścił na portalu zdjęcie słupków, które w niedzielę zamontowano na płycie Rynku. W ten sposób oddzielono płytę od ulicy Garbary.
Problem występuje tu od lat. Już w wakacje 2016 roku pisaliśmy o pomyśle ZDM na zamontowanie tu słupków. - Parkujące na rynku Bernardyńskim samochody utrudniają, a często wręcz uniemożliwiają korzystanie z chodnika ulicy Garbary oraz przystanku komunikacji miejskiej - tłumaczył Tomasz Libich z Zarządu Dróg Miejskich.
Słupków jednak wciąż tu nie było. Pojawiły się nagle - w niedzielę, 10 września. Kupcy twierdzą, że nikt z nimi tego nie konsultował. Wskazywali, że słupki to właściwie zamknięcie targu, bo przez taką blokadę wystawcy nie mają jak dowieźć towarów do swoich stoisk, a wystawcy z chłodniami nie mogą się tu ustawić.
Pod zdjęciem na Facebooku wywiązała się dyskusja, w której zaczęli się udzielać m.in. miejscy i osiedlowi radni, a nawet zastępca prezydenta Mariusz Wiśniewski. - To jest skandal, drobny handel oraz rzemiosło to klucz do rewitalizacji miasta. Działania ZDM kolejny raz nie są konsultowane z podmiotami, których zmiany dotyczą - napisał radny PO Marek Sternalski. Część osób rozumie decyzję miasta o montażu barierek, inni są wściekli.
Ostatecznie w poniedziałek, po dobie od montażu, słupki zdemontowano. - Kończy się demontaż słupków na pl. Bernardyńskim. Jak rozwiązanie jest konieczne, pokazują załączone zdjęcia, gdzie już po chwili ustawiły się samochody - tłumaczy Maciej Wudarski, zastępca prezydenta Poznania. - Piesi nie mają chodnika, a pasażerowie transportu publicznego dostępu do przystanku. Jednak nie można wprowadzać takich działań bez konsultacji, bez wypracowania wspólnej wizji funkcjonowania rynku i otoczenia. Za brak kontroli i koordynacji pracy służb ZDM-u wobec pani dyrektor wyciągnę konsekwencje służbowe - zapowiada.
Zarząd Dróg Miejskich tymczasem twierdzi, że niedzielny montaż słupków odbył się... przez pomyłkę. - Słupki w tym miejscu są potrzebne - tak wynika z apeli przechodniów. Piesi i pasażerowie MPK już od lat zwracają uwagę, że nie mogą przejść wzdłuż ul. Garbary lub do przystanku autobusowego przy placu Bernardyńskim z powodu tarasujących im drogę samochodów. Zostawiane tam pojazdy często zmuszają pieszych do chodzenia jezdnią, co jest bardzo niebezpieczne. Z uwagi na kupców decyzja o montażu słupków była jednak wstrzymana. Nadgorliwość naszych pracowników spowodowała, że słupki zostały w niedzielę błędnie zamontowane na pl. Bernardyńskim. Nieporozumienie to zostało już wyjaśnione, a słupki zdemontowane - zaznacza ZDM. - Jednak nadal pozostaje kwestia pieszych, którzy proszą o to, by przepisy były przestrzegane, a oni mogli w pełni korzystać z chodnika prowadzącego do przystanku. Będziemy jutro rozmawiać w tej kwestii z władzami Targowisk - dodaje.
Przypominamy, że kwestia wprowadzania zmian w rejonie Rynku Bernardyńskiego poruszana jest od lat. Pisaliśmy o tym m.in. TUTAJ i TUTAJ.
Najpopularniejsze komentarze