Kontenery socjalne wciąż bez lokatorów
W styczniu do kontenerów socjalnych ustawionych przy ulicy Średzkiej mieli się wprowadzić pierwsi trudni lokatorzy. W lutym okazało się, że kontenery nie spełniają wymogów prawa budowlanego. Mamy koniec marca, a kontenery wciąż stoją puste.
W listopadzie, po miesiącach walki o lokalizację, 10 kontenerów socjalnych trafiło na teren przy ulicy Średzkiej. Zapowiadano wówczas, że pierwsi trudni lokatorzy zamieszkają tu już w styczniu.
I tak by się stało, gdyby nie problemy podczas odbiorów obiektów przez Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego. - Wniosek o pozwolenie na użytkowanie wycofano ze względu na pewne mankamenty - mówił nam na początku lutego Paweł Łukaszewski, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. - Nasze zastrzeżenia obejmują jedną zasadniczą kwestię. Zgodnie z prawem budowlanym przed wejściem do budynku mieszkalnego powinien być przedsionek albo specjalna kurtyna powietrzna - tłumaczył. - Bez nich następowałoby szybkie wyziębienie pomieszczeń. W kontenerach pewne przedsionki są, ale nie do końca zapewniają izolację.
Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych musiał usunąć mankamenty, by móc ponownie starać się o uzyskanie pozwolenia na użytkowanie. - Kończymy prace związane z wprowadzaniem zmian w obiektach - tłumaczy Jarosław Pucek, dyrektor ZKZL. - Wykonawca, który działa na nasze zlecenie, będzie musiał po zakończeniu robót przedstawić nam dokumenty potwierdzające dokonanie tych zmian - dodaje. - Gdy dokumenty otrzymamy, będziemy się ponownie starać o uzyskanie pozwolenia na użytkowanie od PINB.
Pucek tłumaczy, że dokumenty powinny trafić do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w pierwszej połowie kwietnia. - PINB ma swoje procedury i będziemy czekać na wydanie pozytywnej decyzji. Wówczas do kontenerów będą mogli trafić pierwsi lokatorzy - kończy.
Kontenery socjalne od momentu podjęcia przez miasto decyzji o ich zakupie budzą kontrowersje wśród poznaniaków. Wielokrotnie zmieniano lokalizację, w której miałoby powstać osiedle z nich złożone. Problemem byli zawsze okoliczni mieszkańcy, którzy nie chcieli godzić się na sąsiedztwo "trudnych lokatorów".
O to, by w Poznaniu nie powstało "getto" (bo tak nazywają osiedle anarchiści) walczył też Rozbrat i działacze społeczni. Negatywnie o pomyśle wypowiadali się przedstawiciele Fundacji Barka.