Kolejorz zdeklasował Nafciarzy. Lech Poznań - Wisła Płock 4:0
W 2. kolejce PKO Ekstraklasy Lech Poznań wysoko pokonał Wisłę Płock.
"Mistrzostwa, puchary, to tylko dodatki. My chcemy miłości, wiary walki" - takie hasło pojawiło się na oprawie przygotowanej przez kibiców z Kotła, zaprezentowanej na początku spotkania. Trzeba przyznać, że w piątkowy wieczór tych cech piłkarzom Kolejorza nie zabrakło.
Mecz rozpoczął się dość nerwowo, czego dowodem były boiskowe spięcia i żółte kartki. W składzie Lecha znów zabrakło Gytkjaera, pojawili się za to Klupś czy Tomczyk.
Wynik spotkania otworzył Jevtić, pewnie wykorzystując rzut karny. Podyktowano go po faulu Żymela, który przewinił starając się naprawić błąd kolegi z obrony, zbyt słabego podającego piłkę do własnego bramkarza.
Zdobyty gol uskrzydlił lechitów. Gospodarze praktycznie przez całą połowę dominowali na boisku, atakowali i rzadko pozwalali gościom na przekroczenie linii środkowej. Aktywny był Jóźwiak, dobrze do gry włączali się boczni obrońcy, a w środku pola świetnie piłką operował Tiba. Gospodarze dobrze czuli się w małej grze, co sprawiało sporo kłopotów obrońcom i było bardzo przyjemne dla oka.
Najbliżej drugiego gola był Jevtić, który po świetnym dośrodkowaniu Kostewicza uderzył głową i trafił w poprzeczkę. Wisła praktycznie nie stworzyła zagrożenia dla bramki Lecha i na przerwę miejscowi schodzili z niewielką zaliczką.
Ogromnego pecha miał Klupś. Młody skrzydłowy w starciu z rywalem uszkodził staw skokowy i opuścił plac gry na noszach.
Po zmianie stron lechici nieco się cofnęli, przez co goście mieli więcej miejsca, gospodarze mogli za to liczyć na okazje do kontrataków. Wisła częściej atakowała, ale trudno było mówić o jakiejś ogromnej przewadze.
Na boisku robiło się coraz więcej miejsca, co było na rękę szybkim skrzydłowym Lecha. Puchacz i Jóźwiak kilka razy wyszli z groźnymi kontrami, ale zwykle kończyło się to stratą. Goście odpowiedzieli m.in. efektownym uderzeniem z dystansu w wykonaniu Furmana, po którym piłka trafiła w słupek.
W końcu na boisku pojawił się Gytkjaer. Duńczyk pierwszą okazję zmarnował - idealnie piłkę na 5. metr wyłożył mu wówczas Gumny - ale w kolejnej znalazł już drogę do siatki, pokonując golkipera Wisły strzałem z pola karnego. Drugi gol "zamknął" mecz. Goście usiłowali jeszcze zdobyć chociażby kontaktowego gola, ale gospodarze skutecznie się bronili. Sytuacji nie zmieniła nawet czerwona kartka dla Crnomarkovicia, który zobaczył drugie żółtko za faul taktyczny.
W 90. minucie na kolejną indywidualną akcję zdecydował się Jóźwiak. Tym razem skrzydłowy wszystko wykonał perfekcyjnie i strzałem z ostrego kąta posłał piłkę do siatki, wywołując euforię na trybunach.
Chwilę później było już 4:0, bo na listę strzelców znów wpisał się Gytkjaer.
Kibice mogli wychodzić ze stadionu zadowoleni. Lech zagrał bardzo dobrze, odważnie w ataku i uważnie w defensywie. W (krótkich) momentach przewagi gości lechici konsekwentnie trzymali się taktyki, a następnie bezlitośnie wykorzystali swoje okazje. U progu sezonu piłkarze trenera Żurawia są w wysokiej formie i potwierdzili to w piątkowy wieczór.
Lech Poznań - Wisła Płock 4:0 (1:0)
Składy:
Lech: Van der Hart - Gumny, Crnomarković, Rogne, Kostewicz, Muhar, Tiba, Klupś (Puchacz 19"), Jevtić (Marchiwński 82"), Jóźwiak, Tomczyk (Gytkjaer 62")
Rezerwowi: Mleczko, Gytkjaer, Zamaletdinow, Moder, Cywka, Amaral, Puchacz, Marchwiński, Satka.
Wisła: Żynel - Rzeźniczak (Stefańczyk 81"), Marcjanik, Uryga, Tomasik, Sielewski, Milasius (Nowak 32"), Rasak, Furman, Szwoch, Zawada (Riicardinho 70")
Rezerwowi: Wrąbel, Michalski, Kwietniewski, Stefańczyk, Ricardinho, Nowak Stępiński
Bramki: Jevtić 13" (karny), Gytkjaer 72", 90" Jóźwiak 90"
Kartki: Crnomarković 4" (żółta), Rasak 4" (żółta), Milasius 5" (żółta), Jóźwiak 20" (żółta), Crnomarković 88" (czerwona)
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork)
Widzów: 16 616