Rodzina Ewy Tylman domaga się 100 tys. zł odszkodowania. Chodzi o zbezczeszczenie zwłok
Krewni zmarłej pozwali zakład pogrzebowy Universum, wraz z podwykonawcami. Wyrok ma zapaść 11 marca.
Zaginięciem Ewy Tylman żyła cała Polska. Doszło do niego w nocy z 23 do 24 listopada 2015 r. 8 miesięcy później wyłowiono ciało 26-latki z Warty. Jednak na tym nie skończyła się trauma rodziny zaginionej. Zwłoki trafiły do Zakładu Medycyny Sądowej za sprawą Mariusza P. i Roberta K. - podwykonawców wynajętych przez firmę pogrzebową Universum. Jednak okazuje się, mężczyźni nie poprzestali na przetransportowaniu zwłok.
Mężczyźni otworzyli worek z ciałem i zaczęli robić zdjęcia, w tym selfie. ten czyn już został potępiony w sądzie. W 2017 r. obaj podwykonawcy zostali ukarani 10 tys. zł grzywny. Jednak rodzina Tylman kilka miesięcy później oskarżyła także firmę oraz innych podwykonawców zamieszanych w proceder. W poniedziałek odbyło się przesłuchanie Roberta K., który przed sądem przekonywał, że nie zrobił żadnego selfie, a do zdjęć zachęcali go ochroniarze z Zakładu Medycyny Sądowej.
- Od samego początku czekaliśmy na odnalezienie żywej Ewy. W końcu jednak dostaliśmy telefon od pełnomocnika o śmierci córki i zaczęliśmy przygotowania do pogrzebu a w tym czasie ktoś bezcześcił zwłoki córki. To jest trauma, która pozostanie - relacjonuje zeznania ojca Ewy Tylman dziennikarz Głosu Wielkopolskiego. - Muszę przyjeżdżać do sądu i przeżywać to jeszcze raz. A do tego jestem obrażany przez prezesa Universum, który twierdzi, że chcę żyć za pieniądze firmy. Nie mieliście prawa tego robić, otwierać worka z ciałem. Grzmię i będę grzmiał na ten temat. Powinniście ponieść karę - mówił zwracając się bezpośrednio do oskarżonych.
Najpopularniejsze komentarze