Polska wołowina była sprzedawana jako... argentyńskie steki
Po tym jak Superwizjer TVN ujawnił proceder uboju chorych krów w całej Europie rozpoczęły się kontrole, których celem jest ustalenie dokąd trafiła polska wołowina.
Przypomnijmy, że dziennikarze TVN ujawnili, że w jednej z ubojni na Mazowszu skupowane chore krowy -Każdy kilogram wołowego mięsa zakład sprzedaje w hurcie za dziewięć złotych. Za średniej wagi zdrową krowę musi jednak zapłacić hodowcy około 2500 złotych, za krowę leżącą zaledwie 400-500 złotych. Różnica w cenie przekłada się na czysty zysk ubojni - wyjaśniają dziennikarze. Oprócz zwierząt chorych, na mięso trafiały też padłe zwierzęta.
O sprawie zrobiło się głośno również poza granicami Polski, bo mięso trafiało na stoły w wielu krajach. Po emisji reportażu Główny Lekarz Weterynarii poinformował, że mięso wyeksportowano do Finlandii, Węgier, Estonii, Rumunii, Szwecji, Francji, Hiszpanii, Litwy, Portugalii i na Słowację oraz ponad 20 punktów w Polsce.
Kilka dni temu informowaliśmy, że trefne mięso trafiło między innymi do stołówek w szwedzkich placówkach oświatowych. Kontrole prowadzili też Czesi, którzy odkryli, że polska wołowina jest w tym kraju sprzedawana jako argentyńskie steki - Mięso nie trafiło do żadnej taniej restauracji, to były luksusowe restauracje, zwłaszcza w Pradze. Brali to restauratorzy, którzy proponowali mięso klientom jako argentyńską wołowinę i sprzedawali ją za 1000 koron - poinformował w środę czeski minister rolnictwa Miroslav Toman, którego słowa cytuje Polsat News.
Szef Państwowego Urzędu Weterynaryjnego Zbyniek Semerad poinformował, że mięso, które dotarło do Czech pochodziło z rzeźni, w której zabijano chore zwierzęta. Badania mięsa nie wykazały do tej pory żadnych nieprawidłowości.
Najpopularniejsze komentarze