Dwa miliony na remonty poznańskich zabytków
Radni przyznali ponad dwa miliony złotych na renowację poznańskich zabytków. Choć to tylko kropla w morzu potrzeb, to jednak i tak dzięki tym pieniądzom zostanie wymieniony dach pałacu Mielżyńskich, czy wyremontowane podziemia poznańskiej Fary.
Wiele zabytkowych budynków w Poznaniu wymaga szybkiego remontu. Na przykład strych siedziby Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Od kilku miesięcy dach tego budynku przypomina szwajcarski ser, a dziury w poszyciu to skutek sierpniowej wichury, która uszkodziła również ozdobne urny na gzymsach. Teraz ten opłakany stan ma się zmienić, bo towarzystwo otrzymało z Urzędu Miasta dotację na remont w wysokości 130 tysięcy złotych. Jestem miastu strasznie wdzięczny, jak każdy kamienicznik w zabytkowym budynku. A o drugą połowę będziemy musieli się jeszcze wystarać - mówi prezes PTPN profesor Jacek Wiesiołowski. Ale nie tylko siedziba PTPN przy ul. Mielżyńskiego odzyska dawny blask. Radni z Komisji Kultury i Nauki zdecydowali niedawno o dofinansowaniu dla 20 innych zabytkowych budowli. Najwięcej, bo po sto tysięcy złotych, otrzymają kościoły -takie jak Fara, ojców Franciszkanów oraz parafia Bożego Ciała. Zaopiniowaliśmy pozytywnie te działania, gdzie będzie widać finał - zaznacza przewodniczący komisji prof. Antoni Szczuciński.
Ale nie wszystkie zabytki zgłoszone przez właścicieli doczekały się dotacji. Np. kościół Świętej Anny czy pałac Działyńskich nie dostaną ani grosza. Powód? Braki formalne. Braki, które zdaniem radnych możnaby naprawić, jeśli konserwator zabytków dostarczyłby komisji listę beneficjantów odpowiednio wcześnie. Pozwoliłoby to sprawdzić, czy rzeczywiście te wady formalne są tak poważne i czy nie można ich w jakiś prosty sposób uzupełnić - przekonuje radny Szymon Szynkowski vel Sęk.
Pośród tak dużych i ważnych zabytków jak np. Fara znalazły się też znacznie mniejsze. Za pieniądze z miejskiej kasy zostanie wykonany bowiem remont schodów na podwórzu kamienicy przy al. Marcinkowskiego. Miejsce to jest popularne wśród fotografów i młodzieży, która przez podwórza skraca sobie drogę na Stary Rynek.
