W Poznaniu żyje nawet 300 dzików. Obecnie największy problem na Strzeszynie
Już w styczniu odstrzelono tu kilkanaście dzików.
Od lat w Poznaniu pojawiają się dziki, ale często zmieniają się lokalizacje, w których występują. - Kilka lat temu mieliśmy dużo zgłoszeń dotyczących dzików z Naramowic - mówi Maciej Kubiak z Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa Urzędu Miasta. - Dzięki wzmożonym działaniom miasta udało się ten problem ograniczyć, choć zdajemy sobie sprawę, że dziki wciąż mogą się tu pojawiać - dodaje.
Rok temu więcej dzików pojawiało się w rejonie Woli i Smochowic. Teraz "przeniosły się" na Strzeszyn. - W styczniu odnotowaliśmy około 15 interwencji związanych z dzikami właśnie na Strzeszynie. Prowadziliśmy tam wypłoszenia, był też odstrzał redukcyjny. Oczywiście odstrzał odbywa się z dala od zabudowań. Dla nas kluczowe jest zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom, a jeśli dziki zaczynają im zagrażać, konieczne jest podejmowanie działań - podkreśla Kubiak.
Już w październiku urzędnicy zauważyli, że na Strzeszynie przybywa dzików. - Naruszono ich siedliska m.in. przez rozbudowę osiedli mieszkaniowych. Firma zatrudniona przez miasto płoszy zwierzynę, przygotowuje nęciska na północ od miasta, by odciągać dziki z terenów zabudowanych, a w ostateczności konieczny jest odstrzał. Stosowany jest jednak tylko w przypadku dzików, które mimo starań nie chcą opuścić tego terenu.
Odstrzał ma być kontynuowany również w lutym. Apelujemy do mieszkańców, by obecność dzików w mieście zgłaszać strażnikom miejskim. Ci natomiast kontaktują się z Wydziałem Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa, który podejmuje dalsze kroki. - Jest zgłoszenie i w ciągu 30-40 minut jest reakcja - kończy Kubiak.
Najpopularniejsze komentarze