9-latek odjechał tramwajem bez mamy. Pomogli strażnicy miejscy
Do zdarzenia doszło około 13.00 w sobotę na ulicy Królowej Jadwigi.
Strażnicy miejscy akurat oczekiwali na zielone światło w pobliżu AWF, gdy do ich radiowozu podbiegła kobieta prosząc o pomoc. Jak wytłumaczyła, w tramwaju, który chwilę wcześniej odjechał z przystanku tramwajowego, został jej 9-letni syn. - On nie zna miasta, przyjechaliśmy z Pułtuska - wyjaśniała.
Kobieta opisywała, że podróżowała tramwajem linii nr 12 w stronę Rataj z dwójką dzieci. Na przystanku AWF miała się spotkać ze swoim mężem. Wysiadła więc z młodszym dzieckiem na przystanek, trzymała je za rękę. Starszy, 9-letni syn, sam opuszczał pojazd. Po chwili zorientowała się, że starszego dziecka nie ma na przystanku. - Nie wiedziała, jak to się stało, że syn nie wysiadł - mówi Przemysław Piwecki ze straży miejskiej.
Radiowóz natychmiast ruszył za tramwajem, który zdążył już pokonać kilka przystanków. Po drodze strażnicy wypatrywali na przystankach samotnego chłopca. Pojazd linii nr 12 udało się "dogonić" na wysokości osiedla Rzeczypospolitej. - Wspólnie z motorniczym strażnicy sprawdzili cały skład. W tylnej części pojazdu, pod oknem siedział przerażony chłopiec. Gdy zorientował się, że został sam, bez mamy, postanowił jechać do przystanku końcowego. Funkcjonariusze zabrali go i powiadomili dyżurnego straży miejskiej o szczęśliwym zakończeniu poszukiwań. Kilkanaście minut później taksówką dojechali szczęśliwi rodzice - kończy.