Oskarżyła 65-latka o pedofilię. Cała wieś stoi murem za mężczyzną
Pod koniec lipca pisaliśmy o zatrzymaniu 65-latka z okolic Doruchowa, który miał dopuścić się innej czynności seksualnej wobec 4-latki. Mieszkańcy wsi twierdzą, że bezpodstawne oskarżenia wysuwa matka dziewczynki, która ma problemy z alkoholem i chce przejąć mieszkanie mężczyzny.
Pod koniec lipca prokuratura w Ostrowie Wielkopolskim poinformowała, że z jej ustaleń wynika, iż podejrzany 65-latek przynajmniej 2 razy (latem 2016 i latem 2017 roku) dopuścił się innej czynności seksualnej wobec dziś 4-letniej dziewczynki. Mężczyzna najpierw przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale później wycofał swoje zeznania.
Do sprawy wraca dziś portal faktykaliskie.pl. Okazuje się, że mieszkańcy wsi stoją murem za mężczyzną. Ich zdaniem jest dobrym człowiekiem i trudno im uwierzyć, by zrobił coś dziecku. Mężczyzna miał przyjąć do mieszkania rodzinę z dziećmi. Gdy rodzice się nimi nie zajmowali, on to robił. Mieszkańcy podejrzewają, że przygarnięta rodzina zaplanowała przejęcie mieszkania mężczyzny.
Do prokuratury i lokalnych mediów trafił nawet list od mieszkańców wsi. - My, mieszkańcy, obserwowaliśmy od samego początku postępowanie w/w rodziny, która sprowadziła się po śmierci matki podejrzanego, kiedy to ustąpił mieszkanie i zajął tylko część z dotychczas zajmowanego, by dać szansę zamieszkania we właściwych warunkach rodzinie z dziećmi. My, mieszkańcy, widzimy, że rodzice tych dzieci mają problemy alkoholowe. Problem był zgłaszany przez naszą radną i inną osobę nam znaną, spoza wsi, do Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Doruchowie. Reakcja pracownic była taka, że "rodzice mogą sobie wypić szklaneczkę piwa" (!?). Podejrzenia nasze są takie, że rodzice chcą przejąć mieszkanie, czego dowodem jest natychmiastowe przejęcie wszystkiego co posiada sąsiad - czytamy w liście. - Matka dzieci prowadzi się niemoralnie, czego dowodem są częste wizyty panów i libacje alkoholowe oraz nocne dobijanie się panów do mieszkania, co mogą potwierdzić sąsiedzi. Dziewczynki nadal są bez opieki na huśtawkach od wczesnych godzin rannych. W razie wypadku, kto następny będzie pomówiony - dopytują mieszkańcy. - Pomówiony często sprawował władzę rodzicielską, karmiąc dziewczynki i ubierając je, gdy ich matka wyrzucała je z epitetami z mieszkania, będąc wczorajszą. Znamy tego człowieka od zawsze. Mieszkał z rodzicami. Żył w naszym środowisku i nikt nigdy nie zauważył, by miał jakieś "ciągoty" do nieletnich - zaznaczają.
Prokuratura zapowiada, że będzie dogłębnie wyjaśniać tę sprawę.