Dziewięciolatek zmarł po upadku w trakcie zabawy

Pod koniec kwietnia informowaliśmy o zabawie, która zakończyła się śmiercią dziewięcioletniego chłopca. Prokuratura badająca sprawę uznała, że doszło do nieszczęśliwego wypadku.
Do zdarzenia doszło 28 IV w jednym z mieszkań na terenie Ostrowa Wielkopolskiego - Ze wstępnych informacji wynika, że 9-latek bawił się w domu na dmuchanym materacu z rówieśnikiem i osobą dorosłą. To członkowie jednej rodziny. W pewnym momencie chłopiec został przypadkowo uderzony w brzuch. Ponieważ czuł się coraz gorzej, na miejsce wezwano karetkę. Dziecko przewieziono do szpitala około 14.00 i około 14.30 stwierdzono jego zgon - relacjonował wówczas na naszych łamach Maciej Meler z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
We wtorek do sprawy wrócił Głos Wielkopolski - Ze wstępnych ustaleń nie wynika, aby obrażenia mogły powstać w wyniku celowego działania osób trzecich. Za uprawdopodobnioną należy uznać wersję nieszczęśliwego wypadku - poinformował w rozmowie z gazetą Meler. Dziennikarze dotarli też do relacji matki chłopca -Przyczyną było uszkodzenie nerwu błędnego w splocie słonecznym na skutek niefortunnego upadku. Nie było to uderzenie. Gdyby było, mostek obroniłby ten nerw. Z sekcji wynika, że to nie był mocny upadek, lecz właśnie niefortunny - opisała kobieta, która twierdzi, że po upadku chłopiec powiedział do ojca, że mu słabo i przytulił się do ojca. Ojciec prowadził reanimację do przyjazdu karetki, a puls udało się przywrócić po podaniu sześciu ampułek adrenaliny.
Niestety w szpitalu chłopiec zmarł. Uszkodzonego nerwu nie dało się zoperować.