W mecz 31. kolejki Lotto Ekstraklasy Lech Poznań pokonał na INEA stadionie Koronę Kielce. 3 bramki padły po stałych fragmentach, a bohaterem okazał się Darko Jevtić
Nenad Bjelica zapewniał, że jego piłkarze będą w pełni skoncentrowani na meczu ligowym, a o finale Pucharu Polski zaczną myśleć dopiero po ostatnim gwizdku sędziego. Rzeczywistość boleśnie jednak zweryfikowała te zapowiedzi.
Grający "o pietruszkę" goście bardzo swobodnie czuli się w Poznaniu i choć trudno było mówić o ich wielkiej przewadze, to piłkarze Korony sprawiali znacznie lepsze wrażenie od gospodarzy i wydawało się, że to oni są bliżsi zdobycia bramki.
Lech miał jednak w swoich szeregach Darko Jevticia, który po raz kolejny pokazał, że jest w stanie wygrywać mecze niemal w pojedynkę. To właśnie Szwajcar został zostawiony bez opieki przed polem karnym i pięknym strzałem dał Kolejorzowi prowadzenie.
Goście bardzo szybko wyrównali: próba strzału z dystansu w wykonaniu Mateusza Możdżenia okazałaby się zapewne niecelna, ale piłka odbiła się od głowy Macieja Wilusza, co uniemożliwiło skuteczną interwencję Jasminowi Buriciowi.
Przy stanie 1:1 niewiele się zmieniło. Mecz nadal nie porywał, częściej przy piłce byli goście, a gospodarze bardzo rozczarowywali, nie będąc w stanie skonstruować skutecznej akcji.
Od czego jest jednak Jevtić? Szwajcar pięknie podał do Robaka, a ten był faulowany w polu karnym i pewnie zamienił jedenastkę na gola.
Goście znów błyskawicznie odpowiedzieli: tym razem Trałka faulował w polu karnym Możdżenia, a z 11. metra trafił kolejny były lechita, Jacek Kiełb.
W drugiej połowie mecz wyglądał raczej jak pojedynek zespołów walczących o utrzymanie. Lech nie kwapił się do ataków, co innego goście, którzy może nie zdominowali gospodarzy, ale znów byli o wiele bardziej konkretni w ofensywie, przez co kilkukrotnie ratować swój zespół musiał dobrze dysponowany Burić.
Gdy wydawało się, że gospodarzy nie będzie stać na żaden zryw, w roli głównej znów wystąpił Jevtić. Ofensywny pomocnik tym razem był nieprzepisowo powstrzymywany w polu karnym przez Możdżenia, Szymon Marciniak wskazał na "wapno" a wynik spotkania ustalił Robak.
Lech nie zagrał w piątek wielkiego spotkania. Mało tego: śmiało można powiedzieć że postawa piłkarzy Nenada Bjelicy rozczarowała. Zwycięzców jednak się nie sądzi, a fakty są takie, że 3 punkty - niezależnie od stylu i okoliczności - zostają w Poznaniu. W kontekście walki o mistrzostwo tak naprawdę tylko to ma znaczenie.
Lech Poznań - Korona Kielce 3:2 (2:2)
Składy:
Lech: Jasmin Burić - Tomasz Kędziora, Jan Bednarek, Maciej Wilusz, Wołodymyr Kostewicz - Abdul Aziz Tetteh (Tetteh 70"), Łukasz Trałka - Maciej Makuszewski (Radut 61"), Radosław Majewski (Gajos 81"), Darko Jevtić - Marcin Robak
Rezerwowi: Matus Putnocky, Lasse Nielsen, Szymon Pawłowski, Maciej Gajos, Mihai Radut, Dawid Kownacki, Marcin Wasielewski
Korona: Borjan - Rymaniak, Dejmek, Grzelak, Kallaste - Żubrowski, Możdżeń - Palanca, Aankour (Cebula 85"), Pylypczuk (Abalo 57")- Kiełb
Rezerwowi: Pesković, Mrozik, Marković, Abalo, Cebula, Poński, Smolarczyk
Bramki: Jevtić 17", Robak 42" (karny), 80" (karny) - Możdżeń 21", Kiełb 45" (karny)
Kartki: Grzelak 12" (żółta), Tetteh 38" (żółta), Dejmek 60" (żółta), Kostewycz 63" (żółta), Możdżeń 79" (żółta)
Sędzia: Szymon Marciniak
Widzów: 11 192
Autor: sk
Dodano: 28 kwietnia 2017 r. godz. 19:59