Dzikie wysypisko nad Wartą: winna osoba, która ma na koncie inne "śmietnisko"?
Części samochodowe pojawiły się na dużym dzikim wysypisku śmieci przy estakadzie kolejowej nad Wartą. Sprawą zajmuje się straż miejska - wiele wskazuje na to, że twórcą wysypiska jest ta sama osoba, która utworzyła podobne śmietnisko w innej części miasta.
O sprawie poinformował nas czytelnik. - Spacerując nad Wartą w okolicy estakady kolejowej nad Wartą na Naramowicach zauważyłem nielegalnie porzucone śmieci. Jest ich bardzo dużo. Jest to 5 albo 6 worków na gruz o ładowności 1000 kg wypełnionych elementami samochodów (plastiki, tapicerka itp.) zatem ktoś ewidentnie posprzątał sobie warsztat samochodowy. Na wielu elementach są numery seryjne jak i na workach - pisze Leszek.
Przemysław Piwecki ze straży miejskiej przyznaje, że funkcjonariusze wiedzą o tym dzikim wysypisku. - W tej sprawie pierwszy sygnał trafił do referatu Północ - strażnicy wystosowali już pismo do zarządcy terenu (PKP) z wnioskiem o uporządkowanie terenu w trybie pilnym. W trakcie prowadzenia czynności wyjaśniających okazało się, że jest nagranie samochodu dostawczego, którym prawdopodobnie zwożono odpady - tłumaczy. Do akcji wkroczyli jednak strażnicy z Eko Patrolu, którzy powiązali to wysypisko z bardzo podobnie wyglądającym śmietniskiem znajdującym się w innej części Poznania. - Tam udało się udowodnić sprawcy jego winę, posypały się maksymalne kary i za kilka dni mija uzgodniony termin sprzątania. Tutaj strażnicy Eko Patrolu mają już dowody na to, że jest to ten sam sprawca. Czekają tylko na nagranie samochodu, co pozwoli potwierdzić ich przypuszczenia - dodaje.
Ponieważ sprawca prawdopodobnie zostanie ustalony, PKP poproszono o wstrzymanie się z porządkowaniem odpadów. - Sprawa jest rozwojowa, niestety trochę to potrwa, ale jeżeli sprawcy zostaną ukarani i pokryją koszty sprzątania to warto trochę poczekać - wyjaśnia Piwecki, który równocześnie chwali mieszkańców za zgłaszanie dzikich wysypisk służbom. - Widać, że nie ma przyzwolenia ze strony mieszkańców na takie praktyki i bardzo dobrze. Każda informacja od mieszkańców, zwłaszcza zdjęcie np. samochodu, którym przywożone są takie odpady, może doprowadzić strażników do sprawcy, ale na to potrzeba czasu - kończy.