Prokuratura i policja na tropie 173 kilogramów golonki
Festyn "Mszańskie Smaki Jesieni" odbył się w listopadzie 2016 roku. Wśród serwowanych dań miała być golonka. Tak wynika z faktur, ale jeden z miejscowych radnych twierdzi, że żadnej golonki nie widział. Teraz sprawą zajmuje się prokuratura.
Organizacja festynu była możliwa dzięki dofinansowaniu z Unii Europejskiej, która przekazała na organizację imprezy 82 tysiące złotych. Faktura na 173 kilogramy golonki opiewa na kwotę 1474 złotych, ale została ona zakwestionowana przez radnych z Komisji Rewizyjnej - Mięso miało trafić do uczestników festynu. Na tym festynie nie było ani kości, ani skóry, ani golonki - wyjaśnia na łamach "Polska The Times" radny Piotr Kuczera.
Teraz sprawę bada prokuratura oraz policja -Na dzień dzisiejszy prowadzimy postępowanie w sprawie. Na razie nie postawiliśmy żadnych zarzutów - wyjaśnia Marcin Felsztyński, Prokurator Rejonowy w Wodzisławiu Śląskim. Sprawa opiera się na relacjach świadków, którzy twierdzą, że golonki na imprezie zabrakło. Prokuratura dotarła jednak i do takich, którzy twierdzą, że golonkę jedli.
Z ustaleń lokalnych dziennikarzy wynika, że na imprezie było około 100 osób, a zdaniem zawodowego kucharza 173 kilogramy golonki powinny wystarczyć na około 360 porcji mięsa. Okazuje się jednak, że odpowiedź na pytanie o znikającą golonkę może być prosta -Część mięsa została wykorzystana na dwóch imprezach organizowanych przez GOKiR Mszana w tym samym miesiącu. Zapewniam jednocześnie, że ani ja, ani żadna inna osoba zaangażowana w przygotowanie Mszańskich Smaków Jesieni nie wykorzystała choćby jednej golonki prywatnie - mówi Rafał Jabłoński, dyrektor GOKiR.
Śledztwo w sprawie poświadczenia nieprawdy cały czas jest prowadzone.