Listonosze: jesteśmy zużytym materiałem
Listonosze walczą o podwyżki. W środę, punktualnie o dziewiątej rano, zebrali się pod siedzibą poznańskiej poczty. Protestowali przez kilkanaście minut, po czym wręczyli dyrekcji listę żądań.
Listonosze mają dosyć. Twierdzą, że zarabiają za mało. Obecnie listonoszena rękę otrzymują 1700 złotych. Podkreślają, że ich praca należy do bardzo ciężkich zadań i czują się niedoceniani. W obecnej sytuacji wielu z doręczycieli listów mówi wprost: rozważamy odejście z pracy i zmianę zawodu.Wraz z odejściem osób obecnie dostarczających pocztę problem może okazać się poważny - niewielu młodych ludzi zdecyduje się na ciężką pracę za marne pieniądze.
Na obecną chwilę postulaty listonoszy są proste: dwieście złotych podwyżki. W środę lista żądań pocztowców trafiła do dyrekcji w Poznaniu. Prędzej, czy później maja trafić do centrali w Warszawie. Ale szefostwo poczty ostrzega, że na te żądania trudno będzie odpowiedzieć. Nikt nie spodziewał się protestu listonoszy właśnie teraz. W końcu, nie dalej jak rok temu,kilka tygodnistrajku listonoszyzakończył się podpisaniem porozumienia.
Jednak determinacja wśród dostarczycieli listów jest mocna. Nie godzą się na obecne warunki pracy i liczą na pozytywne wieści z centrali. W środę, zaraz po krótkiej akcji protestacyjnej, listonosze zabrali swoje torby i wrócili do pracy.