Piłkarz Lecha: koledzy byli legionistami. Ja w czasie jej meczów sędziowałem za czekoladę
- Widocznie z Legią było mi nie po drodze - mówi Radosław Majewski z Lecha Poznań. W przeszłości warszawski klub był zainteresowany jego usługami.
Piłkarz Kolejorza udzielił wywiadu "Przeglądowi Sportowemu". Podczas rozmowy zdradził, że Wojskowi chcieli pozyskać go w 2008 roku, wyrażali także zainteresowanie kilka lat później, gdy Majewski bronił barw Nottingham Forest.
Ostatecznie z przenosin do Legii nic nie wyszło, ale ofensywny pomocnik nie robił z tego tragedii. - Widocznie było mi z nią nie po drodze. Ale nigdy nie miałem problemu z tym, że tam nie zagrałem. Być może wynika to z faktu, że gdy byłem młody, prezes Znicza Sylwiusz Mucha-Orliński zabierał mnie na mecze wszystkich możliwych drużyn z Mazowsza. Polonia, Legia, Świt Nowy Dwór, GLKS Nadarzyn, Dolcan Ząbki - w weekend zaliczaliśmy co najmniej sześć meczów. Prezes mnie lubił, więc brał mnie wszędzie, gdzie jechał. Koledzy byli legionistami, ale ja nie. Gdy grała Legia, ja w tym czasie najczęściej sędziowałem na linii w meczach Znicza. W zamian dostawałem czekoladę - opisywał.
Majewski zdradził, że nie czuje jeszcze wielkiego ciśnienia związanego z konfrontacją z Wojskowymi. - Do tej pory graliśmy z nimi na wyjeździe. A wtedy tak tego nie odczuwasz. Choć muszę powiedzieć, że w internecie trochę obelg pod swoim adresem już przeczytałem. Na przykład: "Co ty k... robisz w Poznaniu, jak z Pruszkowa jesteś, a tam wszyscy za Legią". Po mnie to jednak spływa - zapewnił