Poznań: wchodzą na zamarznięte akweny. "Chyba nie wszyscy rodzice wiedzą co robią ich dzieci"
Rozpoczęły się ferie, a to okres, gdy dzieci mają sporo czasu wolnego. Do naszej redakcji dotarło zdjęcie dwóch nastolatek chodzących po zamarzniętym stawie w parku na Dębinie.
Zdjęcie przesłał do nas czytelnik. Widać na nim dzieci bawiące się na częściowo zamarzniętym stawie. - Chyba nie wszyscy rodzice wiedzą co robią ich dzieci. Sytuacja miała miejsce w parku Dębina 27 stycznia. Może przypadkiem jakiś rodzic rozpozna swoje dziecko i wytłumaczy, że to mogła być ostatnia zima - pisze. - Najgorsze jest to, że w parku byli dorośli spacerujący z psami, biegacze. Wszyscy widzieli, nikt nie reagował. Dzieci przegoniłem na brzeg, ale wystarczyła chwila i już były następne - dodaje.
W sobotę pisaliśmy o starszym mężczyźnie, który utonął w stawie pod Wągrowcem. Wpadł do przerębla. Niestety nie udało się go uratować. Apelujemy o ostrożność - nie tylko do dzieci, ale też do osób dorosłych.
Co zrobić gdy zobaczymy osobę, pod którą załamał się lód? Nie rzucajmy się jej na pomoc biegnąc po zamarzniętej nawierzchni akwenu. - Wejście na lód, czy do wody ratownika jest ostatecznością. Mogą to robić wyłącznie osoby pewne swoich umiejętności. Jeśli takich umiejętności nie posiadamy, ograniczmy się do wezwania profesjonalnej pomocy (nr telefonu 112) i spróbujmy dorzucić do osoby znajdującej się w wodzie gałąź, sznur, czy związane ubrania. Przy śnieżnej pogodzie warto też pożyczyć od kogoś sanki i ewentualnie właśnie sanki podać poszkodowanemu - mówił nam w zeszłym roku Michał Kucierski, rzecznik poznańskich strażaków.