Śmiertelnie potrącił dwie osoby na Sołaczu: kierowca wróci do więzienia?
Po publikacjach mediów na temat Marka C., który w 2011 roku śmiertelnie potrącił dwie osoby na Sołaczu, a w ostatnich miesiącach z fotela pasażera namawiał kierowcę do łamania przepisów, sprawą zajmuje się prokuratura. C. może wróci za kraty.
W 2011 roku na Sołaczu potrącił dwie osoby, które zmarły w wyniku odniesionych obrażeń. Mowa o Marku C., wówczas 19-letnim kierowcy BMW. W zeszłym tygodniu Gazeta Wyborcza ujawniła, że mężczyzna po odbyciu kary 3 lat więzienia (skazano go na 4 lata - wyszedł przed czasem) z fotela pasażera nagrywa "rajdy" po mieście swoich kolegów, a nagrania wrzuca na Facebooka. Z nagrań, do których dotarła GW wynika, że podczas przejazdów po Poznaniu dochodziło do łamania przepisów - kierowca jeździł nie tylko za szybko, ale też np. pod prąd czy przecinał podwójną ciągłą. To sprawca wypadku z 2011 roku zachęcał kierowcę do tego, by jechał szybciej czy "palił opony".
Nagrania pokazano m.in. policji oraz adwokatowi, który reprezentował rodzinę jednej z ofiar wypadku. Co istotne - C. przez dwa lata nie może popełnić przestępstwa podobnego do tego, za które trafił do więzienia - w przeciwnym razie wróciłby za kraty.
Dziś już wiadomo, że prokuratura z poznańskiego Grunwaldu przygląda się sprawie. Mężczyzna może odpowiadać za podżeganie do "sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym" przez nakłanianie kolegi - kierowcy do przekraczania prędkości czy łamania przepisów. Grozi mu za to do 8 lat więzienia. Dodatkowo kierowca auta (kolega Marka C.) może odpowiadać za samo sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym m.in. przez przekraczanie dopuszczalnej prędkości. Za to również grozi do 8 lat więzienia.
To jednak nie koniec. Już teraz prokuratura zwróciła się do sądu o to, by odwołano warunkowe zwolnienie C. Uzasadniono to tym, że Marek C. po wyjściu z więzienia dopuścił się "rażących naruszeń porządku prawnego"
Najpopularniejsze komentarze