Po bójce w klubie Czekolada: to klienci zaatakowali ochroniarzy? Prokuratura ma inne zdanie
Tydzień temu pisaliśmy o bójce, do której doszło w klubie Czekolada. Policja ujawniła nagranie z tego zdarzenia prosząc świadków o zgłaszanie się do funkcjonariuszy. Sprawa związana była z zatrzymaniami m.in. na Al. Niepodległości. Głos Wielkopolski dotarł do nowych szczegółów.
O zatrzymaniach przez funkcjonariuszy CBŚP, do których doszło w połowie listopada, pisaliśmy już na naszym portalu. Najbardziej spektakularne zatrzymanie odbyło się na Al. Niepodległości w porannym korku. Tydzień temu CBŚP ujawniło, że zatrzymania miały związek z brutalnymi pobiciami, wymuszeniami rozbójniczymi i przestępstwami narkotykowymi. Okazuje się, że zatrzymani pracowali w klubach nocnych w Poznaniu i bili klientów.
Do jednego z takich incydentów doszło w klubie Czekolada w pobliżu Starego Rynku (opublikowano zablurowane nagranie z tego zdarzenia). Tydzień temu pisaliśmy, że policjanci proszą o zgłaszanie się świadków zajścia. Do sprawy wraca w poniedziałek Głos Wielkopolski. Okazuje się, że bójka z nagrania miała miejsce na początku listopada, a brali w niej udział strażacy i ochroniarze z klubu. Według osób związanych z zatrzymanymi, to klienci lokalu, a więc strażacy z partnerkami wywołali awanturę, a ochroniarze próbowali sobie z nimi poradzić.
Według obrońców zatrzymanych ochroniarzy, zatrzymania nie przebiegły tak jak powinny. Choćby w przypadku zatrzymania na Al. Niepodległości - obrońca przekonuje, że nie trzeba tu było używać np. granatów hukowych. Złożono w tej sprawie zażalenie.
Prokuratura natomiast przekonuje, że incydent w klubie jedynie przyspieszył zatrzymania mężczyzn. Grupą zainteresowano się bowiem już kilka miesięcy temu w związku z informacjami o tym, że mężczyźni handlują narkotykami. Prokurator prowadząca sprawę przekonuje w rozmowie z Głosem Wielkopolskim, że "pseudoochroniarze" byli bardzo brutalni i stąd pojawiała się obawa, że mogą być bardzo niebezpieczni - dlatego specjalne środki zastosowane w trakcie zatrzymań.
Po apelu policji o zgłaszanie się świadków zajścia do funkcjonariuszy, kilka osób złożyło zeznania w tej sprawie. Są obecnie weryfikowane.