Brutalne pobicie nastolatka w szkolnej toalecie: dyrektorka gimnazjum straci pracę?
Po brutalnym pobiciu 14-latka przez trzech 15-latków, do którego doszło w ubiegłym tygodniu w gimnazjum w Koninie, pracę może stracić dyrektorka tej szkoły. Takie plany ma prezydent Konina. Zwrócił się już w tej sprawie do Wielkopolskiego Kuratora Oświaty.
Do pobicia doszło w ubiegłym tygodniu. Trzech 15-latków pobiło młodszego kolegę w szkolnej toalecie na terenie Gimnazjum nr 6 w Koninie. Chłopiec trafił do szpitala, gdzie przeszedł już operacje - m.in. trepanację. Miał m.in. pękniętą czaszkę. Utrzymywano go w śpiączce farmakologicznej, z której został już wybudzony. Jego stan się poprawia.
15-latek, który pobił o rok młodszego kolegę w szkolnej toalecie, trzy najbliższe miesiące spędzi w schronisku dla nieletnich. Taką decyzję podjął w czwartek Sąd Rejonowy w Koninie. Dwóch kolejnych 15-latków, którzy brali udział w zdarzeniu, objęto dozorem kuratora.
Po incydencie w szkole odbyły się kontrole - m.in. z Kuratorium Oświaty. - Sytuacja, do której doszło w konińskim gimnazjum jest niedopuszczalna i nigdy nie może się powtórzyć w żadnej szkole. Dlatego bardzo dokładnie przyjrzę się postępowaniu pracowników placówki i podejmę odpowiednie decyzje. Jesteśmy w trakcie kontroli, w najbliższych dniach zaprezentujemy jej wyniki. Zrobimy wszystko, żeby tę sprawę wyjaśnić od początku do końca - mówiła w ubiegłym tygodniu Elżbieta Leszczyńska, kurator oświaty.
Dziś wiadomo, że prezydent Konina rozważa zwolnienie dyrektorki szkoły, w której doszło do pobicia. W poniedziałek zwrócił się w tej sprawie z prośbą o opinię do Wielkopolskiego Kuratora Oświaty. W kuratorium trwają właśnie prace nad protokołem. Ma być gotowy do piątku. W rozmowie z portalem LM.pl kurator przyznała, że w szkole stwierdzono nieprawidłowości m.in. w zakresie sprawowania nadzoru pedagogicznego oraz zapewnienia bezpieczeństwa uczniom.
Oficjalne wyniki kontroli nie są jeszcze znane. Tymczasem radni z Konina zawiadomili prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez dyrektorkę szkoły. Ich zdaniem nie udzieliła ona pomocy 14-latkowi. Chłopak po pobiciu zwrócił się do szkolnego pedagoga, który wezwał na miejsce rodziców. To oni zawieźli syna do szpitala, gdzie przeszedł operacje, a jego stan określono jako krytyczny. W rozmowie z TVN24 dyrektor szkoły i pedagog tłumaczyły, że stan chłopaka w chwili opuszczenia szkolnych murów nie wskazywał na poważne obrażenia. Kondycja nastolatka miała zacząć się pogarszać dopiero w drodze do szpitala.