Barry Douglas: nie chciałem zwiać z Lecha za wszelką cenę
Barry Douglas opuścił Lecha Poznań i przeniósł się do tureckiego Konyasporu. Lewy obrońca podkreślał, że oferta z Turcji była dla niego szansą na rozwój i grę w tamtejszej lidze traktuje jak wyzwanie.
Umowa Szkota z Kolejorzem wygasała za pół roku, mógł więc dowolnie negocjować z każdym klubem. Otrzymał ofertę od Lecha, jednak mistrzowi Polski nie udało się go zatrzymać: piłkarz doszedł do porozumienia z Konyasporem, a Turcy zdecydowali się na wyłożenie ok. 300 tysięcy euro, aby pozyskać go już zimą.
Douglas przyznał, że przenosiny do Turcji są dla niego krokiem do przodu. - O pięknym stadionie już mówiłem. I co ważne, on nie jest pusty. Na mecze, jak słyszałem, przychodzi po 25-30 tysięcy widzów. No i liga turecka, nie ma co ukrywać - jest lepsza od polskiej. Każdy w Europie zna przecież takie nazwy jak Galatasaray, Fenerbahce, Besiktas czy Trabzonspor. W tej lidze gra też wielu piłkarzy z bardzo głośnymi nazwiskami. Nie mam żadnych wątpliwości - to dla mnie duże wyzwanie - powiedział piłkarz w rozmowie z Super Expressem.
Szkot opowiadał także o swoich negocjacjach z Kolejorzem. - To nie tak, że odrzuciłem ofertę bezwarunkowo. Chciałem poczekać, zobaczyć co los przyniesie. Nie było tak, że chciałem zwiać z Lecha za wszelką cenę. Nie, od tego byłem daleki. Pojechałem z zespołem na obóz, spokojnie czekałem na rozwój wydarzeń. I myślę, że Konyaspor to odpowiedni klub w odpowiednim czasie dla mnie - mówił.
Douglas w rozmowie z Piotrem Koźmińskim powiedział także, że nie rozmawiał o ewentualnym transferze do Legii Warszawa. Potwierdził także, że otrzymał telefon z pogróżkami.