Jan Urban nie zaskoczył doborem wyjściowej jedenastki. Szansę na odpoczynek dostał Kasper Hamalainen, oszczędzany na niedzielne spotkanie ligowe. W ataku zastąpił go Dawid Kownacki.
Goście zapowiadali, że nie odpuszczą Lechowi i od pierwszej minuty zaczęli realizować to postanowienie. Piłkarze Ursa Fischera grali szybko i kombinacyjnie, oddali nawet kilka strzałów, jednak z tej przewagi nic nie wynikało. Defensywa Kolejorza była czujna i nie dała się zaskoczyć. Inna sprawa, że długimi fragmentami gospodarze nie byli nawet w stanie przekroczyć z piłką linii środkowej.
W 16. minucie Lechici za sprawą Tomasza Kędziory oddali pierwszy strzał. Piłka wylądowała jednak na trybunach.
Mecz nie porywał. Goście stracili impet i atakowali znacznie rzadziej, tymczasem miejscowi nie mieli żadnego pomysłu na sforsowanie bardzo dobrze ustawionego taktycznie rywala. Nieliczne okazje nadarzały się po kontratakach, za każdym razem brakowało jednak precyzji.
W 32. minucie po starciu z rywalem w polu karnym FC Basel padł Darko Jevtić. Arbiter pozostał niewzruszony, choć powtórki pokazały, że powinien odgwizdać rzut karny.
W końcówce pierwszej połowy w dobrej sytuacji znalazł się Dawid Kownacki, jednak zbyt długo zwlekał z decyzją o strzale i obrońcy zablokowali uderzenie. Chwilę później, po bardzo ładnej wymianie podań, tuż przed Buriciem znalazł się Albian Ajeti. Szwajcara świetnie ubiegł jednak Bośniak i to on pierwszy dopadł do piłki.
Po dość nudnej pierwszej połowie na tablicy wyników widniał więc remis. Podobnie było we Florencji, co oznaczało, że Lech był w tej chwili poza pucharami.
Tuż po przerwie z dystansu uderzał Jevtić. Golkiper gości "wypluł" piłkę przed siebie i dopadł do niej Kownacki. Choć 18-latka nikt nie atakował, nie był on w stanie skierować piłki do siatki.
Chwilę później sprawdziło się stare porzekadło o niewykorzystanych sytuacjach. Taulant Xhaka zagrał płasko w pole bramkowe, a Jean-Paul Boetius w sprytny sposób pokonał Buricia.
Utrata gola podziałała na miejscowych jak silny cios na boksera. Lechici przez kilka minut nie mogli dojść do siebie i dali się zdominować rywalowi. Wynik jednak nie uległ zmianie. Co innego we Florencji, gdzie gospodarze prowadzili 1:0.
W końcu gra się wyrównała i jej obraz bardzo przypominał to, co działo się na boisku w pierwszej połowie. W 63. minucie Lech wykonywał rzut wolny. Do ustawionej na 20. metrze piłki podszedł Jevtić i technicznym strzałem uderzył w poprzeczkę.
Po krótkim okresie nudy sygnał do ataku dał gospodarzom wprowadzony po przerwie Kasper Hamalainen. Fin świetnie odnalazł się w polu karnym i stanął oko w oko z Mirko Salvim, jednak przegrał ten pojedynek.
Czas niebłaganie uciekał piłkarzom Kolejorza. W 82. minucie mogło być "po sprawie", ale Robin Huser strzałem z kilku metrów przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Ostatecznie goście dowieźli jednobramkowe prowadzenie do końca spotkania, pieczętując tym samym czwarte w tym sezonie zwycięstwo nad Kolejorzem. Lech uzbierał w grupie I 5 punktów, co oznacza, że będzie legitymować się w kolejnych rozgrywkach niższym rankingiem. To z kolei przełoży się na gorsze rozstawienia w poszczególnych rundach europejskich pucharów. Szwajcarzy tymczasem zagrają w fazie pucharowej Ligi Europy.