Reklama
Reklama

Zaginięcia, którymi Poznań żył przed laty

Zaginięcie Ewy Tylman wzbudziło ogromne emocje wśród poznaniaków i stało się tematem, który przez kilkanaście dni nie schodził z czołówek lokalnych i ogólnopolskich mediów. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat takich spraw było jednak więcej.

Sprawa, która do dziś wraca na łamy mediów, to zaginięcie Jarosława Ziętary. Dziennikarz Gazety Poznańskiej zaginął 1 września 1992 roku w drodze do pracy. Początkowo zaginięcie nie wzbudziło większego zainteresowania, a śledztwo w tej sprawie prowadzone było bardzo niedbale. Dopiero działania kolegów zaginionego doprowadziły do nagłośnienia sprawy i intensyfikacji działań śledczych. Sprawa była kilkukrotnie wznawiana, a w styczniu 2012 roku została przejęta przez krakowską prokuraturę. Działania krakowskich śledczych doprowadziły między innymi do zatrzymania Aleksandra Gawronika - ówczesnego senatora i najbogatszego Polaka, który miał podżegać do zabójstwa dziennikarza. Z ustaleń śledczych wynika, że Jarosław Ziętara został zamordowany pod Poznaniem, ale jego ciała do dziś nie znaleziono. Proces Aleksandra Gawronika toczy się przed poznańskim sądem.

Siedem dni niezapomnianych muzycznych wrażeń? To musi być CZAS NA TEATR! Pobierz aplikację już teraz i odkryj szczegółowy program: spektakle, koncerty, spotkania i wiele więcej!
REKLAMA

Nieco podobna do sprawy, która aktualnie budzi emocje poznaniaków, była sprawa zaginięcia Małgorzaty Stankowskiej. 22 grudnia 2000 roku Małgorzata Stankowska wyszła z pracy w Poznaniu i ślad po niej zaginął, choć w lesie pomiędzy Rogalinem a Świątnikami znaleziono należące do zaginionej spalone Cinquecento. Policjanci natychmiast przystąpili do poszukiwań, ale nie natrafiono na żaden ślad, który mógłby powiedzieć, co stało się z zaginioną. Na trop udało się wpaść po trzech tygodniach. Operator zidentyfikował telefon Stankowskiej, który z inną kartą zalogował się do sieci. Policjanci szybko namierzyli użytkownika telefonu, a ten poinformował, że kupił telefon od Ryszarda Jęcha. Ryszard Jęch przyznał się do udziału w porwaniu Stanowskiej i wskazał na Sebastiana Sobalę jako zabójcę. Jęch wyjaśniał, że w dniu zaginięcia poprosili Małgorzatę Stankowską o podwiezienie do ich samochodu, a w trakcie jazdy doszło do kłótni między kobietą a Sobalą. Sobala uderzył kobietę, a następnie związali kobietę i przewieźli do warsztatu Sobali w podpoznańskich Komornikach. Tam Sebastian Sobala wbił nóż w szyję Stankowskiej. Sebastian Sobala trafił do aresztu 13 stycznia -Chciałem ją tam zamknąć. Wewnątrz piwnicy kompletnie zacząłem szaleć (...), uderzyłem ją pięścią w brzuch i wydaje mi się na pewno, że Rychu ją kopnął. Chwyciłem ją za włosy. Lewą ręką trzymałem ją za włosy, a w prawej miałem nóż (...) i dźgnąłem ją w szyję - zeznawał morderca. Z ustaleń śledczych wynika, że Sobala nie mógł pogodzić się z tym, że jego dziewczyna zbyt dużo czasu spędza ze Stankowską, a w dodatku zaplanowała z nią wyjazd na sylwestra do Barcelony. Sobala zeznał, że ciało Stankowskiej zawinęli w stary dywan i wyrzucili z mostu w Rogalinku do Warty. Ciała Małgorzaty Stankowskiej nie odnaleziono, a kobieta do dziś widnieje w bazie zaginionych fundacji ITAKA. W trakcie procesu żaden z oskarżonych nie przyznał się do zabójstwa. Sebastian Sobala przyznawał się do porwania, ale twierdził, że kobietę przekazał członkom gangu, którzy zajmują się dostarczaniem kobiet do agencji towarzyskich. Proces miał charakter poszlakowy, ale sąd skazał Sebastiana Sobalę na karę dożywotniego pozbawienia wolności z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie po trzydziestu latach. Ryszard Jęch został skazany na sześć lat pozbawienia wolności. Sebastian Sobala wykorzystał wszystkie możliwości odwołania się od wyroku.

Do dziś niewyjaśnione jest zaginięcie Beaty Kotwickiej, która w chwili zaginięcia była w zaawansowanej ciąży. Zaginięcie kobiety zgłosił jej mąż Rafał I., który twierdził, że 18 lutego 2004 roku kobieta miała wyjść z domu na spotkanie z klientem na os. Lecha. Na spotkanie nigdy nie dotarła, nie udało się też ustalić kim był tajemniczy klient. Policjanci sprawdzali różne hipotezy, ale nie przyniosły one przełomu. Udało się natomiast ustalić, że żaden z sąsiadów, sklepikarzy z okolic św. Rocha nie widział tego dnia kobiety wychodzącej z domu. Co więcej operator sieci komórkowej ustalił, że kobieta w ciągu kilku godzin od rzekomego wyjścia z domu nie prowadziła żadnych rozmów telefonicznych, a jej telefon nie opuścił rejonu, w którym kobieta mieszkała. Policjanci, którzy wielokrotnie przesłuchiwali męża kobiety, zaczęli podejrzewać, że może on mieć związek ze zniknięciem kobiety. Przeszukano mieszkanie kobiety, które jak się okazało zostało dokładnie wyczyszczone karcherem, ale mimo to w łazience udało się odnaleźć ślady krwi. Mąż tłumaczył, że jego żona miała krwotok z nosa. Bliscy kobiety informowali policjantów, że w małżeństwie dochodziło do konfliktów, a Rafał I. nie był zadowolony z perspektywy posiadania dziecka. Ciała kobiety nigdy nie odnaleziono. Nie udało się też udowodnić, że związek ze zniknięciem żony miał Rafał I. Rafał I. szybko związał się z inną kobietą, przejął interesy żony, ale nie radził sobie z ich prowadzeniem, a później wplątał się w handel narkotykami. W kwietniu 2011 roku popełnił samobójstwo. Sprawa Beaty Kotwickiej prawdopodobnie nigdy nie zostanie rozwiązana.

Podejrzany o zabójstwo Ewy Tylman decyzją sądu najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie. Nadal nie udało się odnaleźć zwłok kobiety, a jak przyznaje prokuratura może to być kluczowe dla przyszłego procesu i kary, którą poniesie Adam Z.

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

2℃
-3℃
Poziom opadów:
0 mm
Wiatr do:
17 km
Stan powietrza
PM2.5
23.90 μg/m3
Dobry
Zobacz pogodę na jutro