Reklama
Reklama

Nowa miotła nie zadziałała. Lech Poznań - Ruch Chorzów 2:2

fot. Tomasz Szwajkowski
fot. Tomasz Szwajkowski

W 12. kolejce ekstraklasy Lech Poznań zremisował na INEA Stadionie z Ruchem Chorzów. Goście prowadzili już 2:0, jednak gospodarzom udało się odrobić straty.

Jedenastka desygnowana do gry przez Jana Urbana generalnie nie zaskoczyła. Podobnie jak Maciej Skorża, nowy trener zdecydował się na ustawienie z Kasprem Hamalainem na pozycji wysuniętego napastnika. Ponownie mecz na ławce rezerwowych rozpoczął Darko Jevtić, a zabrakło na niej miejsca m.in. dla Marcina Robaka.
Pierwszy cios wyprowadził w 45. sekundzie Mariusz Stępiński, wykorzystując dobre dośrodkowanie z rzutu wolnego autorstwa Patryka Lipskiego i pokonując Jasmina Buricia strzałem głową.
Po stracie gola gospodarze rzucili się do odrabiania strat. Generalnie wszystko wyglądało nieźle: Lech utrzymywał się przy piłce, wymieniał sporo podań, po czym zagrywał futbolówkę w okolice pola karnego rywala... i na tym ataki się kończyły. Goście byli bardzo zdyscyplinowani i uważni w obronie, dobrze się ustawiali i nie przegrywali pojedynków jeden na jeden.
W 25. minucie frustracja kibiców mistrza Polski jeszcze się wzmogła. Ponownie po rzucie wolnym piłka trafiła w pole karne i ponownie w powietrznej walce najskuteczniejszy okazał się Stępiński.
Lechici starali się grać szybko, bardzo aktywny był Szymon Pawłowski. Dobrą okazję miał Hamalainen, ale nie był w stanie celnie uderzyć głową z kilku metrów.
Nadzieję w serca kibiców Kolejorza wlał Pawłowski, efektownym uderzeniem z ostrego kąta zdobywając bramkę kontaktową. Część obserwatorów twierdziła, że lechita chciał dośrodkować, ale liczy się efekt końcowy.
W przerwie Jan Urban zdjął bezproduktywnych Lovrencicsa i Gajosa, dając szansę Jevticiowi i Kownackiemu.
Druga połowę najefektowniej rozpoczęli... kibice Lecha, odpalając w Kotle spore ilości pirotechniki. Arbiter musiał nawet przerwać na kilka minut grę, bo boisko spowiły kłęby dymu.
Lechici mieli inicjatywę, jednak niewiele z niej wynikało. Gospodarze bili głową w mur, a kiedy już udało im się stworzyć jakąś sytuację, to fatalnie się mylili.
W 69. minucie groźnie, po ziemi uderzał Kownacki, jednak Putnocky zdołał zmienić tor lotu piłki i minęła ona bramkę.
Ten sam zawodnik powinien doprowadzić do wyrównania, ale w 75. minucie, będąc praktycznie w sytuacji sam na sam, uderzył w boczną siatkę.

Co nie udało się napastnikom, udało się obrońcy. Po niesamowitym zamieszaniu w polu karnym Ruchu piłka trafiła do Marcina Kamińskiego, który z bliskiej odległości umieścił ją w siatce.

Kibiców Lecha cieszyć może fakt, że piłkarze nie poddali się i dążyli do wyrównania. Mistrz Polski uratował remis, jednak w jego sytuacji to zbyt mało. Jan Urban nie dokonał cudu i widać, że przed nim jeszcze sporo pracy. Tymczasem już w następnej kolejce Kolejorza czeka wyjazdowy mecz z Legią Warszawa.

Lech Poznań - Ruch Chorzów 2:2 (1:2)

Składy:

Ruch: Matus Putnocky - Martin Konczkowski, Mateusz Cichocki, Michał Koj, Marek Zieńczuk - Łukasz Surma, Maciej Urbańczyk (Maciej Iwański 71") - Kamil Mazek, Patryk Lipski, Tomasz Podgórski - Mariusz Stępiński

Rezerwowi: Wojciech Skaba, Artur Lenartowski, Maciej Iwański, Kamil Włodyka, Michał Szewczyk, Łukasz Siedlik

Lech: Jasmin Burić - Kebba Ceesay (Dariusz Formella 83"), Marcin Kamiński, Paulus Arajuuri, Barry Douglas - Łukasz Trałka, Karol Linetty - Szymon Pawłowski, Maciej Gajos (Darko Jevtić 46"), Gergo Lovrencics (Dawid Kownacki 46") - Kasper Hamalainen

Rezerwowi: Maciej Gostomski - Tomasz Kędziora, Tamas Kadar, Darko Jevtić, Dariusz Dudka, Dawid Kownacki, Dariusz Formella

Kartki: Trałka 48" (żółta), Zieńczuk 80" (żółta), Konczkowski 90+" (żółta), Kamiński 90"+ (żółta)

Bramki: Pawłowski 41", Kamiński 82" - Stępiński 1", 25",

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

4℃
-2℃
Poziom opadów:
0 mm
Wiatr do:
14 km
Stan powietrza
PM2.5
11.50 μg/m3
Bardzo dobry
Zobacz pogodę na jutro