Tragiczne liczby Lecha. Jan Urban zastąpi Macieja Skorżę?
Statystyki Lecha Poznań po jedenastu ligowych kolejkach wyglądają wręcz kompromitująco. Piłkarze Macieja Skorży strzelają najrzadziej w lidze, a po "piątaku" zaaplikowanym im przez Cracovię gorszym bilansem w obronie legitymuje się zaledwie jeden zespół. Sytuacja wymaga już nie zdecydowanych kroków, a prawdziwej rewolucji.
8 trafień, 19 straconych bramek. Tyle samo razy piłkę z siatki wyciągali golkiperzy Górnika Zabrze, a tylko jednego gola więcej rywale strzelili Podbeskidziu Bielsko-Biała. Dla porównania, sam Nemanja Nikolić zapewnił Legii Warszawa (również spisującej się poniżej oczekiwań) 10 bramek.
Równie mocno co ostatnia lokata w tabeli martwi gra piłkarzy aktualnego mistrza Polski. W Lidze Europy już tylko nagła odmiana oblicza zespołu może pozwolić na walkę o wyjście z grupy, awans w Pucharze Polski zapewniło samobójcze trafienie rywala. Kryzys Lecha trwa już niemal dwa miesiące, a pojedyncze symptomy poprawy w postaci ofensywnej, acz nieskutecznej gry okazują się jedynie szybko gasnącą iskrą.
W takim momencie do akcji powinien wskoczyć trener. Maciej Skorża doprowadził Lecha Poznań do mistrzostwa Polski, choć nikt tego tak naprawdę nie wymagał. Tej zasługi już nikt mu nie odbierze. Wszystko wygląda jednak na to, że szkoleniowiec nie poradził sobie z zadaniem przygotowania zespołu do walki na krajowym podwórku i europejskich pucharach równocześnie. Trener od kilku tygodni powtarza (w różnych konfiguracjach) słowa "przełamanie, nieskuteczność, czas, kontuzje, forma" i inne, mające zaklinać rzeczywistość i zapewnić obserwatorów, że panuje nad sytuacją, a obecne problemy są efektem przede wszystkim złych okoliczności.
Fakty są zupełnie inne. Przed rozpoczęciem sezonu szkoleniowiec osobiście zapewniał o posiadaniu szerokiej kadry, zgadzając się przy tym na wypożyczenia kilku młodych graczy. To trener Skorża i jego sztab odpowiadali za przygotowanie fizyczne zespołu (już zimą wspominano o budowaniu kondycji na cały rok), choć akurat to nie wydaje się być problemem, bo w meczu z Cracovią gracze Kolejorza nie odstawali od rywala.
Problem leży w głowach. Piłkarze Lecha sprawiają wrażenie wypalonych, a trener nie ma pomysłu jak na nowo wykrzesać z nich ogień. Już wcześniej mówiło się, że Maciej Skorża potrafi świetnie budować atmosferę i pomagać piłkarzom wznosić się na wyżyny, ale w kryzysowych momentach radzi sobie różnie. W tak złej sytuacji najbardziej utytułowany polski trener jeszcze nie był.
Teraz wszystko zależy od władz Lecha. Jacek Zieliński został zwolniony osiągając dużo lepsze wyniki. Jose Mari Bakero i Mariusz Rumak mieli o wiele większe kredyty zaufania. Obaj byli mocno krytykowani przez kibiców, jednak nigdy nie doprowadzili do takiej degrengolady jak obecnie. Jeszcze kilka tygodni temu prezes Karol Klimczak zapewniał, że Maciej Skorża może być spokojny o swoją posadę. Każda cierpliwość ma jednak swoje granice.
Inna sprawa to kwestia ewentualnego następcy. Kilka dni temu sporo mówiło się o Janie Kocianie, w niedzielę Głos Wielkopolski poinformował, że faworytem w wyścigu jest były opiekun Legii, Jan Urban. "W odwodzie" pozostaje m.in. Dariusz Wdowczyk.
To wszytko na razie jednak jedynie spekulacje. Z drugiej strony, jeśli miałoby dojść do zmiany trenera, to moment jest (oczywiście biorąc pod uwagę trwający sezon) odpowiedni: Lecha czeka dwutygodniowa przerwa w rozgrywkach związana z meczami reprezentacji.
Najpopularniejsze komentarze