"Niech mnie pan w d... pocałuje" - dyrektor Teatru Nowego rozmawia z dziennikarzem
Janusz Wiśniewski, dyrektor Teatru Nowego, wymienił w czwartek kilka zdań z dziennikarzem TVP. Na pytanie, czy zgodzi się powiedzieć kilka słów przed kamerą odpowiedział "Niech mnie pan w d... pocałuje". Dyrektor sprawę wyjaśnia...i ubolewa.
W czwartek w Teatrze Nowym odbyło się posiedzenie Komisji Kultury Sejmiku Województwa. Spotkanie zorganizowano, by zweryfikować informacje podawane wcześniej przez Gazetę Wyborczą i Głos Wielkopolski. W Głosie Wielkopolskim ukazał się m.in. artykuł, w którym pisano o małej liczbie premier odbywających się w Teatrze Nowym, a także o tym, że Janusz Wiśniewski zatrudnił w instytucji swojego syna - Łukasza.
Informacje podawane przez Gazetę Wyborczą i Głos Wielkopolski to są kłamstwa - powiedział w rozmowie z nami Janusz Wiśniewski. Radni w czwartek przysłuchiwali się odpowiedziom Wiśniewskiego i wszyscy - poza jednym - wstawili się za dyrektorem. Zadawali mi brutalne pytania, ale usłyszeli jakie sukcesy odnosi teatr i zrozumieli, że teksty z tych gazet to po prostu pomówienia - dodał Wiśniewski.
Gdy spotkanie dobiegło końca, doszło jednak do pewnego incydentu. Dziennikarz TVP Bartłomiej Pomianowski, chciał zamienić kilka słów przed kamerą z Januszem Wiśniewskim. Dyrektor odmówił, ale Pomianowski nie poddawał się. Nalegał. Później tłumaczył, że próbował już wcześniej umawiać się z Wiśniewskim. Spotkanie nigdy jednak nie doszło do skutku. Nam z dyrektorem Wiśniewskim udało się dziś skontaktować bez problemu.
Wiśniewski na naleganie zareagował impulsywnie i odpowiedział Pomianowskiemu: Nie mam przyjemności z panem rozmawiać, bo pan ma z góry przyjętą tezę i nie ciekawią pana moje odpowiedzi. To tak, jak ja bym jakieś absurdalne oskarżenie wobec pana wysunął. A czy ja pana pytam, czy pan ruch... 4-letnie dziewczynki z przedszkola?
To nie panu Pomianowskiemu trzeba współczuć, tylko mi - powiedział nam Janusz Wiśniewski. Od kilku tygodni w mediach ukazują się informacje, które są pomówieniami i godzą w moje dobre imię - dodaje. Pomianowski mnie prowokował, miał włączony mikrofon i tylko czekał, aż coś takiego powiem. Mruknąłem mu to, co mruknąłem - kontynuuje.
Ale na tym się nie skończyło. Na koniec Wiśniewski powiedział do dziennikarza TVP: Niech pan mnie w d... pocałuje młody człowieku.
Oczywiście, że ja ubolewam nad tym, że stało się to, co się stało - zapewnia Wiśniewski. To było naganne i osoba w moim wieku nigdy nie powinna powiedzieć takich słów do kogoś młodszego, czy do kogoś w ogóle. Ale podkreślam jeszcze raz, to ja tutaj jestem ofiarą - dodaje. Kłamliwe teksty na mój temat pokazywały się w gazetach i Komisja Etyki Mediów na pewno się tym zajmie. Wszystkie informacje, które tam podawano na mój temat były wyssane z palca. Nie szukajmy gorącego tematu w tym, co się stało - mówi.
Najpopularniejsze komentarze