Będzie ponowny proces w sprawie potrójnego zabójstwa pod Poznaniem. Z powodu "neosędziego"
Do zabójstwa doszło w listopadzie 2023 roku w Puszczykowie.
Jak informuje Radio Poznań, Sąd Apelacyjny unieważnił dziś wyrok dożywotniego pozbawienia wolności wobec Serhija T., oskarżonego o zamordowanie żony i dwóch córek. Decyzja sądu wynika z wykrytych błędów proceduralnych.
"Sąd Apelacyjny uznał, że skład Sądu Okręgowego był nienależycie obsadzony, bo zasiadał w nim tak zwany neosędzia" - mówił cytowany przez poznańską rozgłośnię sędzia Henryk Komisarski. "Sąd Apelacyjny z wielkim ubolewaniem to stwierdza i żalem, że w tak poważnej sprawie, gdzie doszło do zabójstwa trzech osób, jest Sąd Apelacyjny zmuszony uchylić zaskarżony wyrok, czego nie chciałby absolutnie czynić, ale Sąd Apelacyjny nie miał wyboru" - dodał.
Zaznaczył, że sędzia Daniel Jurkiewicz, który prowadził sprawę potrójnego zabójstwa w Puszczykowie, nie zdał "testu niezależności i bezstronności". "Pan sędzia nie daje gwarancji bezstronnego rozpatrzenia sprawy, w tym tej sprawy, której dotyczy apelacja obrońcy i prokuratora, jak i nie można go uznać za sędziego niezależnego" - mówił sędzia Komisarski.
To obrońca oskarżonego wystąpił z wnioskiem o unieważnienie wyroku, argumentując, że skład sędziowski został powołany nieprawidłowo.
Przypomnijmy, że Serhij T. już na etapie śledztwa dokładnie opisał, w jaki sposób pozbawił życia żonę i dwie małe córeczki w wieku 1,5 roku i 4,5 roku. Zrobił to poprzez uduszenie. Prokuraturze wyjaśnił, że morderstwa dokonał w nocy z 13 na 14 listopada 2023 roku. Chciał w ten sposób "pozbyć się problemu", którym według niego była żona. Kobieta miała do męża pretensje, że nadużywa alkoholu i nie pracuje. Jak podkreślał, chciał zabić tylko żonę, ale jedna z córek się obudziła, więc zabił też dzieci. Przeżył jedynie nastoletni syn kobiety z poprzedniego związku. Ojczym zabronił mu wchodzić do pomieszczenia, w którym leżały ciała, tłumacząc, że występuje tam zagrożenie zakażenia koronawirusem. Powiedział mu także, że mama i siostry są w szpitalu, bo mają Covid-19.
Prokuratura ustaliła, że sprawca działał bezwzględnie. Młodsza z dziewczynek została przed uduszeniem uderzona z dużą siłą głową o ścianę, a starszej złamano rękę i nogę, gdy broniła się przed atakiem.


Najpopularniejsze komentarze