Afera na osiedlu Maltańskim. Zarządca chciał wyburzyć pustostan, prace zablokowali mieszkańcy
O sprawie informuje zarządca, ale też partia Razem będąca w kontakcie z mieszkańcami tego terenu.
W piątek do naszej redakcji dotarła informacja z wielkopolskiego okręgu Partii Razem. - Mimo zapowiedzi ze strony Archidiecezji Poznańskiej o braku agresywnych eksmisji, niestety na osiedlu Maltańskim dzisiaj pojawił się buldożer, który próbował wyburzyć kolejny dom znajdujący się na terenie osiedla - czytamy. - Pracownicy zatrudnionej firmy przyznali, że realizują zlecenie "na rzecz spółki Komandoria", która reprezentuje Archidiecezję Poznańską. Tym razem mieszkańcom udało się powstrzymać próbę rozbiórki - dodaje Razem.
W poniedziałek wiadomość w tej sprawie dostaliśmy z maila kojarzonego z zarządcą osiedla Maltańskiego (choć sam mail nie zawierał podpisu autora) - Operator koparki, sprzątający na zlecenie zarządcy Osiedla Maltańskiego jeden z pustostanów, został zablokowany przez grupę agresywnych mężczyzn, którzy uniemożliwili mu pracę - informuje anonimowo zarządca. - Prace na tej parceli miały być realizowane zgodnie z zaświadczeniem Wydziału Urbanistyki i Architektury Urzędu Miasta Poznania. Co ważne - działka od dawna nie była zamieszkana, w ostatnich dniach wywieziono z niej siedem kontenerów śmieci. Budynek musi zostać wyburzony, bo stanowi zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi - dodaje nie ujawniając swojego nazwiska.
Zarządca pisze o "nakręcaniu spirali agresji przez Wielkopolskie Stowarzyszenie Lokatorów i środowiska anarchistyczne". - Prowadzimy dialog z większością mieszkańców, pomagając im w poszukiwaniu nowych mieszkań. Niewielka grupa, w dużej części mieszkająca na osiedlu bez umowy i nie płacąca żadnego czynszu, podburzana przez osoby niezwiązane z osiedlem, eskaluje negatywne emocje. Mieliśmy już do czynienia z rozbijaniem spotkań, wyrywaniem mikrofonów, obelgami. Tym razem posunięto się do blokowania legalnych działań zarządcy terenu. O sprawie została powiadomiona policja, agresorzy zostaną też obciążeni kosztami wstrzymania prac.
Jest też apel do mieszkańców. - Zarządca osiedla apeluje do wszystkich mieszkańców, aby nie dali się prowokować Wielkopolskiemu Stowarzyszeniu Lokatorów i anarchistom. Nie pomagają oni mieszkańcom, ich celem jest jedynie wywołanie awantury. Fałszywie obiecują, że na Osiedlu Maltańskim będzie można pozostać - to nieprawda, decyzja o wyprowadzkach jest ostateczna. Tylko w porozumieniu z zarządcą oraz władzami miasta można przeprowadzić ten proces w sposób spokojny i możliwie jak najbardziej komfortowy dla mieszkańców. Na dialog jeszcze nie jest za późno - zapewnia.
O sprawie zrobiło się głośno wiosną bieżącego roku, gdy do mieszkańców osiedla Maltańskiego dotarła informacja, że będą musieli opuścić swoje domy. Jak informowaliśmy wówczas na epoznan.pl, archidiecezja poznańska, reprezentowana przez proboszcza parafii pod wezwaniem św. Jana Jerozolimskiego za Murami (kościół w pobliżu ronda Śródka), stara się uregulować status prawny działek, na których obecnie mieszkają ludzie. To bowiem Kościół jest właścicielem terenu. Archidiecezja powołała spółkę, która zarządza osiedlem i jest odpowiedzialna za proces wysiedlania mieszkańców. Wynajęła także agencję PR, która miała uczestniczyć w procesie eksmisji mieszkańców. Właściciel terenu podkreśla, że zabudowania znajdujące się w tym miejscu są samowolami budowlanymi.
Po naszej publikacji otrzymaliśmy informację od stowarzyszenia Maltańskie Nasz Dom. Oto jego treść:
"Blokada przeprowadzona przez mieszkańców miała charakter ugodowy, prowadzone były spokojne rozmowy z pracownikami, którzy realizowali zlecenie na rzecz spółki Komandoria. "Blokujący" mieszkańcy to trzy kobiety (emerytki) oraz trzech mężczyzn, z których jeden jest osobą schorowaną.
Ponadto, jako mieszkańcy otrzymujemy wsparcie w naszej trudnej sytuacji wyłącznie od organizacji pozarządowych i lokalnych aktywistów. Nieprawdą jest, że konflikt jest eskalowany, bądź jesteśmy jako mieszkańcy os. Maltańskiego podburzani przez strony trzecie. Otrzymujemy ogromne wsparcie i pomoc prawną z różnych środowisk, jednak wciąż liczymy na wsparcia władz miasta w naszej sprawie".
Najpopularniejsze komentarze