Przestrzegała przed chłopakiem, który chodził z psem na smyczy. "Napluł mi na twarz"
Spotkali się w parku Jana Kasprowicza przy Arenie.
Kobieta poszła na spacer ze swoim psem. Zwróciła uwagę chłopakowi, żeby skrócił smycz swojemu pupilowi, ponieważ podchodził za blisko do jej psa.
Przestrzegam przed tym typem. Chodzi z psem po Arenie. Na moją prośbę, czy może trzymać go krócej bo sama szłam z małym psem podszedł i napluł mi w twarz. Dosłownie. Tak, że mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy, gdy będę bez psa - napisała w social mediach kobieta i opublikowała zdjęcie chłopaka.
Internauci ostro dyskutowali pod postem mieszkanki Łazarza. Jedni negowali prośbę kobiety, inni twierdzili, że miała prawo uprzejmie poprosić o przytrzymanie krócej psa na smyczy przez moment, w którym przechodziła ze swoim czworonożnym pupilem.
Nie powinien pluć w twarz, ale komentarze, że mógł krócej trzymać psa...a dlaczego ma trzymać krócej? Nie ma przecież spuszczonego psa ze smyczy. Zazwyczaj właśnie te małe psy atakują te duże psy i robią niepotrzebny hałas - skwitowała inna mieszkanka Łazarza.
A ja uważam, że powinien przytrzymać krócej psa na chwilę. Nic by mu się nie stało, a mogło dojść do zagryzienia się psów - napisał Internauta.
Urzędnicy Miasta Poznań podpowiadają, że - Każdy pies musi być wyposażony w obrożę i prowadzany na smyczy w miejscach publicznych i tylko przez osoby, które są w stanie sprawować odpowiedni nadzór nad zwierzęciem.
Nie ma jednak nigdzie wzmianki o tym, że właściciel psa ma obowiązek trzymania go na krótkiej smyczy, ma jedynie obowiązek dbania o bezpieczeństwo psa.
Najpopularniejsze komentarze