Około 200 turystów utknęło na Zanzibarze. Nad ranem mieli lądować w Poznaniu
O sprawie poinformowali nas Czytelnicy.
- Duża grupa Polaków, około 200 osób, koczuje od wczoraj godzin popołudniowych na lotnisku na Zanzibarze. Są to uczestnicy wyjazdu organizowanego przez biuro podróży Itaka. Planowany przylot do Poznania dzisiaj o 5:45. Niestety lot się nie odbył, a Polacy dalej koczują na lotnisku i nie wiedzą, o której wystartują do Polski. Opieki rezydentów biura - żadnej - napisała do nas Dorota. Ale nie ona jedna.
- Wczoraj mieliśmy wylecieć z Zanzibaru do Poznania, jednak lot ENT5992 został odwołany - relacjonuje Ela. - Przez 7h czekaliśmy na lotnisku, nie dostaliśmy wody. Mieliśmy wylecieć o 20:50, a dopiero około 23 szukali noclegu, choć wiedzieli dużo wcześniej, że lot się nie odbędzie. Dostaliśmy z biura Itaka wiadomość z informacją, że lot o 13:50, a dziś na lotnisku nadal czekamy. Nie ma żadnej informacji, wiemy tylko, że nie polecimy o 13:50. Nie mamy wody, jedzenia, część turystów nie ma już pieniędzy. Są rodziny z dziećmi i emeryci - dodaje.
Z informacji od innej Czytelniczki wynika, że w samolocie, który miał zabrać Polaków z wyspy, doszło do usterki. Maszyna utknęła w Hurghadzie. - W końcu rezydenci lub Enter Air (nie wiem dokładnie), załatwili nam noclegi w różnych, niskiej jakości hotelach. Przy odjeździe do hoteli niektórzy otrzymali dopiero kanapki i picie. Reszta zdążyła odjechać bez niczego. Na lotnisko busy przywiozły nas ponownie dzisiaj, około 10:00, ponieważ rezydenci twierdzili , że mamy wylot o 13:40. Po prawie dwóch godzinach koczowania na lotnisku, Itaka przesłała informację SMS-ową, że jednak lot zaplanowany jest na godzinę 18:00 i że przepraszają. No więc dalej siedzimy na lotnisku, nie ma nikogo, kto by się nami opiekował, już nie mówiąc o jakimś jedzeniu czy chociaż wodzie. Wszystko kupujemy na własną rękę. Mamy nadzieję, że w końcu uda nam się opuścić Zanzibar - pisze.
Zapytaliśmy Itakę i EnterAir o tę sytuację. Do teraz nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Najpopularniejsze komentarze