Reklama

Głuszyna: mężczyźnie groziła eksmisja. Przy pracownikach ZKZL targnął się na swoje życie

Do sytuacji doszło we wtorek na Głuszynie.

"Na poznańskiej Głuszynie, ZKZL eksmitowało z baraku przy sklepie starszego mężczyznę w stanie psychicznym ciężkim. Osoby podejmujące się eksmisji zostawiły starszego pana na ogródku przydomowym, oczekując na transport do szpitala. Siedzieli za płotkiem, nie martwiąc się o niego, a on w tym czasie się powiesił pod ich nosem. Kilkukrotnie go reanimowano zabrano go w krytycznym stanie do szpitala" - pisze nasz Czytelnik.

Faktycznie doszło do takiego zdarzenia. Jednak zdaniem Łukasza Kubiaka z ZKZL mężczyzna nie był eksmitowany, a miał się dobrowolnie przeprowadzić do innego mieszkania.

"Działania przeprowadzone przez pracowników ZKZL nie były eksmisją tylko dobrowolnym wydaniem lokalu przez najemcę wobec którego Sąd Rejonowy Poznań - Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu nakazał opróżnienie, opuszczenie i wydanie Miastu Poznań spornego lokalu. Dodać należy, że Sąd zbadał wnikliwie sprawę i odmówił przyznania Panu Wiesławowi uprawnienia do lokalu socjalnego. Pan Wiesław miał dług wobec Miasta na kwotę 30 tysięcy złotych i przez wiele lat nie wpłacił nawet złotówki. W ustalonym dniu pracownicy i Pan Wiesław byli umówieni na dobrowolne wydanie lokalu i na transport medyczny do łaźni, które to koszty pokrywa Spółka. Następnie Pan Wiesław wraz z pracownikami Spółki miał udać się do Wydziału ds. Osób Bezdomnych na ul. Gronowej, gdzie miał złożyć wniosek o wskazanie miejsca w ośrodku. Zanim nastąpi wskazanie miał skorzystać z pomieszczenia tymczasowego, do którego również na koszt Spółki zostałby przetransportowany. Podczas rozmowy, w trakcie czekania na transport Pan Wiesław był pogodny i nie wykazywał żadnych gróźb targnięcia na swoje życie. Świadkiem jest sąsiadka, która uczestniczyła w rozmowie. Pan Wiesław prosił o odstąpienie od czynności zmiany lokalu, ale pracownik odmówił, ze względu na stan lokalu jak również na stan sanitarny samego Pana Wiesława. Warto podkreślić, że czynności, które podjęli pracownicy, prócz wskazanego zadłużenia i wyroku eksmisyjnego bez prawa do lokalu socjalnego, były podyktowane apelami sąsiadów, którzy skarżyli się na smród, dewastację lokalu a także problemy Pana Wiesława z wieloletnią chorobą alkoholową. Podjęte działania miały również pozwolić uniknąć kosztów przeprowadzenia eksmisji, które wynoszą ok. 6000 zł" - relacjonuje Łukasz Kubiak.

"Jeżeli chodzi o sam przebieg zdarzenia to po rozmowie z Panem Wiesławem i jego sąsiadką pracownik ZKZL udał się do samochodu w celu wypełnienia niezbędnych dokumentów. Czynność zajęła 2 minuty. W tym czasie drugi pracownik rozmawiał przez telefon. Po zakończeniu rozmowy pracownik zwrócił uwagę, że nie widzi Pana Wiesława i poszedł sprawdzić co się stało. Pierwszą myślą pracowników była utrata przytomności przez Pana Wiesława. Pracownicy od razu zadzwonili pod numer 112 i natychmiast ruszyli w kierunku osoby potrzebującej pomocy. Wtedy pracownicy spostrzegli, że Pan Wiesław próbował popełnić samobójstwo. Pracownik Spółki podjął natychmiastową próbę ratowania życia Pana Wiesława, przeciął linkę i kierując się wskazówkami operatora rozpoczął reanimację, która trwała ok. 8 minut do momentu przyjazdu karetki pogotowia. Ratownicy Medyczni szybko przywrócili akcję serca i sztucznie podtrzymywali oddech Pana Wiesława. Następnie pracownicy ZKZL pomogli ratownikom medycznym nieść deskę ratunkową do karetki" - dodaje.

"Warto również dodać, że pracownik, który opiekował się Panem Wiesławem wielokrotnie podejmował próbę pomocy wyjścia z nałogu Panu Wiesławowi. Teraz można powiedzieć, że uratował mu również życie. Stoimy na stanowisku, że opisana w mailach sytuacja zupełnie mija się z prawdą. Nasi pracownicy wielokrotnie wykazywali się empatią i pomocą potrzebującym, ponadstandardowymi czynnościami w tym m.in., wsparcie w skorzystaniu z łaźni miejskiej, zapewnieniem transportu, pomocą w szukaniu wsparcia w walce z choroba alkoholową, poświęcając swój prywatny czas, pomagając takim osobom jak Pan Wiesław w weekendy czy w nocy. Nasi pracownicy kierują się w takich sytuacjach przede wszystkim dobrem człowieka a w mailach zostali przedstawieni jako osoby bezwzględne i pozbawieni uczuć. Zapewniam, że jest całkowicie odwrotnie i gdyby wszyscy mieli takie podejście do innych ludzi jak nasi pracownicy to świat na pewno byłby lepszy. Dodać także, że pracownik Spółki który zajmował się rozmowami, negocjacjami z panem Wiesławem i organizacją pomocy dla niego jest pracownikiem z wieloletnim doświadczeniem i wysokimi kompetencjami w zakresie m.in. pracy socjalnej i mediacji, który pomógł wielu osobom wyjść z bezdomności i w zmianie swojego życia" - kończy.

O prowadzoną w tym miejscu interwencję zapytaliśmy Pogotowie Ratunkowe w Poznaniu. "Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego w Poznaniu ma podpisana umowę z Zakładem Komunalnych Zasobów Lokalowych w Poznaniu (ZKZL). Dyspozytor Działu Transportu po otrzymaniu zgłoszenia poinformował zgłaszającego, iż karetka transportowa dotrze na miejsce w przeciągu godziny. Z uwagi na potrzebę wykonania pilnego transportu z przychodni czas ten został wydłużony." - informuje Jakub Wakuluk, Kierownik Zespołów Ratownictwa Medycznego. Zamówienie na karetkę transportową zostało jednak anulowane, bo tuż po tym, gdy mężczyzna targnął się na swoje życie wezwano już karetkę ratunkową. "O godzinie 13:42 nasz zespół ratownictwa medycznego został zadysponowany do powieszenia. Na miejscu okazał się, że mężczyzna w wieku ok. 60/70 lat powiesił się na płocie. Świadkowie zdarzenia mieli uciskać klatkę piersiową poszkodowanego do czasu dotarcia ambulansu. Ratownicy medyczni po ok. 25 minutach przywrócili podstawowe funkcje życiowe u pacjenta i przetransportowali go do szpitala" - dodaje.

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

Jest ostrzeżenie IMGW drugiego stopnia. Również dla Poznania!
25℃
15℃
Poziom opadów:
9.1 mm
Wiatr do:
18 km
Stan powietrza
PM2.5
11.55 μg/m3
Bardzo dobry
Zobacz pogodę na jutro