Ogromne kolejki do lekarzy rodzinnych. "Sytuacja trudna dla pacjentów i dla lekarzy"
Sezon infekcyjny trwa w najlepsze, a sytuacja w gabinetach lekarzy rodzinnych wcale się nie poprawia.
Już w grudniu pisaliśmy, że sytuacja w przychodniach, które zatrudniają lekarzy pierwszego kontaktu, jest bardzo trudna. Chorych jest tak wielu, że notorycznie brakuje miejsc, by przyjąć wszystkich zainteresowanych. Lekarze z Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia przyznają, że wydolność placówek POZ jest ograniczona głównie z powodu braku kadr. - Nie wszyscy pacjenci mogą zostać przyjęci w dniu zgłoszenia, co staje się częstym powodem konfliktów - informuje PPOZ.
- Sytuacja, z którą mamy obecnie do czynienia, jest bardzo trudna zarówno dla pacjentów, jak i dla nas, lekarzy. Rozumiemy, że każdy chce być przyjęty natychmiast i że dla niego najważniejsze jest jego zdrowie. Staramy się przyjmować jak najwięcej osób, ale zdarza się, że liczba zgłoszeń przerasta nasze możliwości - podkreśla Bożena Janicką z PPOZ. - Co wtedy? Na pewno nie odsyłamy tzw. "przypadków najpilniejszych", gdy "brak pomocy w dniu zgłoszenia mógłby doprowadzić do istotnego pogorszenia się stanu zdrowia pacjenta". Takie osoby przyjmowane są niezwłocznie. Co z pozostałymi? Obowiązujące przepisy dotyczące Podstawowej Opieki Zdrowotnej zezwalają na udzielenie przez lekarza POZ świadczenia w terminie uzgodnionym z pacjentem lub umówienie się z nim na teleporadę - dodaje.
Lekarze wierzą, że gdy szczyt sezonu infekcyjnego minie, kolejki do POZ będą zdecydowanie krótsze.
Najpopularniejsze komentarze