Awantura o kury. Zostawiały odchody pod blokiem, potem nagle padły
We wsi Bronów (woj. wielkopolskie, gmina Pleszew), mieszkańcy bloków hodują zwierzęta gospodarskie.
Między innymi kury, głównie po to, żeby mieć dla siebie i najbliższych ekologiczne jajka. Jednak nowemu mieszkańcowi wsi nie podoba się to, że kury zostawiają odchody, w które wjeżdża swoim samochodem. Sprawą zajęli się dziennikarze poznańskiego wydania Gazety Wyborczej. W rozmowie z sołtysem wsi dowiedzieli się między innymi, że większość mieszkańców bloku, w którym mieszkanka hoduje kury nie ma nic przeciwko zwierzętom hodowlanym.
- Pani, co tu było gadów kiedyś! I kury, indyki, kaczki. Wszędzie chodziły. Staw był bieluśki od tych naszych ptaków i nikomu nie przeszkadzały. Nie to co teraz - powiedziała w rozmowie z dziennikarzem GW kobieta, która hoduje kury w budynku gospodarczym, znajdującym się tuż przy bloku. Kobieta zapytana, komu nie podoba się to, że hoduje kury, wskazała na młodego mężczyznę, który wprowadził się niedawno dwa bloki dalej.
- Kilka miesięcy temu urodziło im się dziecko i kury zaczęły przeszkadzać. Zapytałam, dlaczego, to powiedział "bo srają i od gówien brudzą się koła wózka" - powiedziała kobieta na łamach GW.
Mężczyzna problem z odchodami zgłaszał również do pleszewskiej Straży Miejskiej i u zarządcy terenu. Temat podnosił także na zebraniu w spółdzielni. Jednak spółdzielnia odpowiedziała, że jest tylko zarządcą terenu, a nie właścicielem i jeśli większość osób nie ma problemu z tym, że kobieta hoduje kury, to nie mogą podjąć interwencji. Mężczyzna powoływał się na uchwałę Rady Miejskiej w Pleszewie, która głosi o tym, że mieszkańcy zobowiązani są do utrzymania czystości i porządku na terenie gminy.
Któregoś dnia nagle padło 15 kur. Ich właścicielka była w szoku, ponieważ nic nie wskazywało wcześniej, aby kury źle się czuły. Nagle po spożyciu wody padły. Kobieta zleciła u weterynarza sekcję padniętej kury - W obrazie sekcyjnym były objawy, które wskazywały na nagłą niewydolność układu oddechowego. Może to być spowodowane zarówno infekcją wirusową, bakteryjną, jak i zatruciem - powiedział dla GW pleszewski weterynarz Adam Kuberka.
Mieszkańcy bloku podejrzewają, że woda, którą piły kury, była zatruta - A gdyby dzieci bawiły się w tej wodzie? Pytała retorycznie jedna z mieszkanek wsi. Do dziś nie wiadomo jednoznacznie, dlaczego kury padły i kto je otruł. Właścicielka nie mając konkretnych dowodów, nie zgłosiła sprawy policji.
Najpopularniejsze komentarze