Rotawirus zaatakował w poznańskiej Arenie. "Dziś sytuacja jest już opanowana"
O "jelitówce" panującej w hali przygotowanej dla uchodźców poinformowała nas Czytelniczka.
- W związku z trudną sytuacją wolontariuszy pracujących na poznańskiej Arenie oraz uchodźców przybywających tam po pomoc z ogarniętej wojną Ukrainy, zwracam się o pomoc i nagłośnienie bieżącej sytuacji na miejscu w Arenie - napisała do nas Agata. Z jej informacji wynika, że w Arenie panuje "jelitówka", wymiotuje coraz więcej osób. - Nie ma lekarza, a jak wezwaliśmy pogotowie to powiedzieli że mamy tych ludzi zawieźć na pomoc doraźną, a nie ich wzywać. Szok. Bezradność - zrelacjonowała jej sytuację koleżanka.
Tomasz Małyszka, dyrektor Wydziału Infrastruktury i Rolnictwa Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego nadzoruje to, co dzieje się w Arenie. - To nie jelitówka, a rotawirus, który przenosi się w powietrzu. Mnie też dopadło - mówi. - Zaczęło się w nocy ze środy na czwartek, kilkanaścioro dzieci miało problemy. Część z nich została zawieziona na pomoc doraźną, nikt nie musiał zostać w szpitalu. Wszystkie osoby, które miały problemy gastryczne otrzymały elektrolity - zapewnia.
W tej chwili sytuacja jest opanowana. - Jestem w Arenie i nie widzę, by ktokolwiek cierpiał. Lekarz jest od 8.00 rano i w tej chwili w kolejce do niego stoi 6 osób, to mało na kilkaset przebywających w obiekcie - zauważa. - Przygotowujemy stanowiska z kroplówkami, by w razie sytuacji kryzysowej móc podać komuś kroplówkę. Jesteśmy w stałym kontakcie ze szpitalem tymczasowym, na miejscu są ratownicy medyczni. Problem z rotawirusem wystąpił nie tylko u nas. Przy tak dużym skupisku ludzi nie da się uniknąć pewnych sytuacji - dodaje.
Małyszka wyjaśnia, że Wielkopolski Urząd Wojewódzki zapewnia uchodźcom dach nad głową, ochronę, sprzątanie i jedzenie. - Właśnie wjechał catering, kilkaset porcji. W godzinach popołudniowych nasi goście dostaną jeszcze ciepły posiłek. My zapewniamy podstawowe wyżywienie, a wszystkie dodatki pochodzą od ludzi dobrej woli. Mowa o jakichś lizakach, słodyczach dla dzieci i tym podobnym. Współpracujemy ze służbami mundurowymi i wolontariuszami, którzy nam pomagają - kończy.
O aktualnych potrzebach mieszkańców Areny można przeczytać TUTAJ. Na facebookowym profilu prowadzonym przez wolontariuszy pojawiają się informacje o tym, co można przynieść do obiektu.
Najpopularniejsze komentarze