Napastnik Lecha Poznań "królem strzelców" Ligi Europy. Jest jednak pewien haczyk
Mikael Ishak i Harry Kane zostali okrzyknięci przez dużą część największych polskich mediów królami strzelców Ligi Europy.
Problem w tym, że to... nieprawda. Owszem, napastnicy Lecha Poznań i Tottenhamu zdobyli po 8 bramek, ale licząc ten dorobek wspólnie z kwalifikacjami. W przypadku Szweda to 5 trafień w fazie grupowej i 3 w kwalifikacjach, a Anglik trzykrotnie wpisywał się na listę strzelców w grupie lub fazie pucharowej i 5 razy w kwalifikacjach.
Tymczasem wystarczy wejść na oficjalną stronę UEFA, żeby przekonać się, że za najlepszych strzelców uznani zostali Gerard Moreno (zawodnik Villarreal, triumfatora rozgrywek), Pizzi (Benfica), Borya Majoral (Roma) i Yusuf Yazici (LOSC Lille). Wszyscy mają na koncie po 7 bramek, ale zdobytych w fazach grupowych i pucharowych. To właśnie gole z tych etapów, czyli już po zakończeniu kwalifikacji, UEFA uznaje za liczące się do klasyfikacji najlepszych strzelców.
Osiągnięcie Ishaka jest więc miłym wyróżnieniem, świadczy ponadto o klasie napastnika, który pod względem indywidualnym (a w Lidze Europy i drużynowym) miał udany sezon. W oficjalnych statystykach nie zostanie ono jednak zapisane.