Dwa lata od tragicznego wypadku karetki w Puszczykowie. Ratownicy uczczą pamięć zmarłych
3 kwietnia 2019 roku pociąg Katowice - Gdynia uderzył w karetkę, która wjechała na przejazd, gdy zamykały się na nim szlabany.
Kierowca próbował ustawić karetkę bokiem do torów, ale mimo to nie uniknął wypadku. Dwie osoby - jeden z ratowników medycznych i lekarz zginęli na miejscu. Drugi ratownik, kierowca ambulansu, trafił do szpitala. W piątek o 16.00 ratownicy medyczni uczczą pamięć zmarłych Artura i Piotrka. - Pamiętajmy o Naszych kolegach - apeluje Pogotowie Ratunkowe w Poznaniu.
Proces w tej sprawie miał się rozpocząć w grudniu 2019 roku, ale do tego nie doszło przez brak opinii biegłego o stanie zdrowia oskarżonego mężczyzny. Początkowo kierowcy karetki postawiono zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym oraz sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Mężczyzna nie przyznał się do winy, odmówił również składania wyjaśnień. Wyszedł na wolność, ale nie może prowadzić pojazdów - zabrano mu prawo jazdy.
We wrześniu 2019 roku prokuratura postanowiła zmienić zarzut. Mężczyznę oskarżono o spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym, w wyniku której zginęły dwie osoby i właśnie ten zarzut pojawił się w akcie oskarżenia. Proces ostatecznie rozpoczął się dopiero w październiku ubiegłego roku. Przed sądem zeznawał kierowca karetki, który przepraszał rodziny ofiar. Mężczyzna przyznał się do winy, ale zaznaczył, że gdy wjeżdżał na przejazd, rogatki były otwarte. Nie umiał wytłumaczyć, dlaczego ustawił karetkę bokiem do torów - zaznaczał, że nie pamięta tego momentu.
Kierowcy grozi do 8 lat więzienia.