Przygnębiająca porażka Kolejorza. Benfica Lizbona - Lech Poznań 4:0
W meczu 5. kolejki grupy D Ligi Europy Lech Poznań przegrał na wyjeździe z Benfiką Lizbona. Kolejorz wypadł bardzo słabo.
Lechici zapewniali, że będą walczyć do samego końca, ale skład wystawiony przez trenera Żurawia mówił co innego. Na boisku zabrakło kilku podstawowych zawodników, znalazło się za to miejsce dla piłkarzy, którzy na co dzień grają przysłowiowe ogony.
Początek spotkania mógł być obiecujący. Przez kilka minut Lech wykazywał okazję do gry ofensywnej, nie przełożyło się to jednak na konkretne sytuacje.
Benfica dość szybko opanowała jednak sytuację, a pozostała część pierwszej połowy wyglądała mniej więcej tak samo: gospodarze wymieniali podania, budowali akcje w ataku pozycyjnym, nie forsowali jednak tempa, więc Bednarek nie miał zbyt wiele pracy. Niestety, pod przeciwną bramką nie działo się kompletnie nic, bo Kolejorz zwyczajnie nie na połowie Portugalczyków.
Miejscowi oddali w pierwszej połowie dwa celne strzały. Najpierw z 11. metra próbował Pizzi, ale tutaj jeszcze świetną interwencją popisał się Bednarek. Kwadrans później golkiper nie miał już szans: Skóraś i Butko nie byli w stanie powstrzymać Vertonghena, który wyskoczył do świetne dośrodkowanej z rzutu rożnego piłki i strzałem głową dał swojemu zespołowi prowadzenie.
Od początku drugiej połowy było jasne, że Benfic chce jak najszybciej rozstrzygnąć losy spotkania. Wystarczył do tego niespełna kwadrans, a dwa nokautujące ciosy zostały wyprowadzone w minutę.
Najpierw po rozegraniu piłki środkiem pola w czystej sytuacji znalazł się Nunez i nie zmarnował tej okazji. Z kolei tuż po wznowieniu Kolejorz stracił piłkę, miejscowi ruszyli z kontrą, futbolówka szybko trafiła w pole karne, a tam Pizzi łatwo ograł Dejewskiego i zdobył gola.
Trzecia bramka zabiła spotkanie. Benfica wrzuciła niższy bieg, długo rozgrywa akcje, szanowała piłkę i kontrolowała przebieg gry. Kolejorz raz czy dwa zapuścił się w okolice pola karnego, nie przyniosło to jednak żadnego zagrożenia.
Wynik ustalił Weigl, popisując się sprytnym strzałem zza pola karnego.
Tuż przed ostatnim gwizdkiem z dystansu uderzał Ramirez, piłka po rykoszecie zmierzała pod poprzeczkę, golkiper gospodarzy zdążył jednak z interwencją. Z kolei po rzucie rożnym celnie strzelił Ishak, bramkarz znów był jednak na posterunku, a sekundę później arbiter zakończył spotkanie.
Kibice Kolejorza mają prawo być rozczarowani. Benfica to zespół znacznie silniejszy od Lecha, szczególnie tak zestawionego personalnie, więc ostateczny wynik nie jest zaskoczeniem. Bardziej od rezultatu boi jednak fakt, że piłkarze z Poznania nie podjęli właściwie żadnej walki, sprawiali wrażenie pozbawionych wiary w siebie i w niczym nie przypominali zespołu, który kilka tygodni temu toczył z Benficą emocjonujący bój przy Bułgarskiej.
Benfica Lizbona - Lech Poznań 4:0 (1:0)
Składy:
Benifca: Odisseas Vlachodimos - Gilberto, Jan Vertonghen, Nicolas Otamendi, Alejandro Grimaldo - Pizzi (Gian-Luca Waldschmidt 59'), Gabriel, Rafa Silva (Cervi 77') - Chiquinho (Julian Weigl 60'), Darwin Nunez (Haris Seferović 60'), Everton (Pedrinho 70').
Lech: Filip Bednarek - Bohdan Butko, Lubomir Satka, Tomasz Dejewski, Tymoteusz Puchacz - Michał Skóraś (Alan Czerwiński 63'), Karlo Muhar, Filip Marchwiński (Jakub Moder 82'), Jan Sykora (Wasyl Kraweć 63') - Muhammad Awad (Dani Ramirez 63') - Nika Kaczarawa (Mikael Ishak 41').
Bramki: Vertonghen 36', Nunez 57', Pizzi 58', Weigl 89'
Kartki: Kaczarawa 2' (żółta), Marchwiński 72' (żółta),
Sędzia: Srdan Jovanović (Serbia)
Najpopularniejsze komentarze