Kolejorz przegrał w ostatniej sekundzie! Legia Warszawa - Lech Poznań 2:1
W meczu 9. kolejki PKO BP Ekstraklasy Lech Poznań przegrał na wyjeździe z Legią Warszawa.
Trener Dariusz Żuraw nie mógł skorzystać m.in. z Djordje Crnomarkovicia, który znalazł się poza kadrą meczową z powodu urazu. Z kolei w szeregach gospodarzy zabrakło czołowego strzelca całej ligi, Tomasa Pekharta.
Eksperci przewidywali, że więcej niż efektownych akcji możemy oglądać "piłkarskich szachów" i pierwsza część meczu rzeczywiście taka była - oba zespoły chciały przede wszystkim nie stracić gola.
Przy piłce częściej była Legia, miejscowi niby wykazywali więcej ochoty do gry ofensywnej, ale jeśli Lech już wychodził do przodu to był w tym konkretniejszy. Idealnym przykładem była akcja z 20. minuty, kiedy goście świetnie wyprowadzili piłkę ze swojej połowy, Pedo Tiba pomknął pod bramkę rywali i zagrał na 11. metr, ale Mikaelowi Ishakowi zabrakło pomysłu i zamiast uderzyć z pierwszej piłki zaczął ją przekładać, co zakończyło się stratą.
Legia atakowała głównie prawą stroną, gdzie sporo problemów Tymoteuszowi Puchaczowi sprawiał Paweł Wszołek. Skrzydłowy kilka razy znalazł lukę w defensywie Kolejorza, tworząc sytuacje Walerianowi Gwili, jednak Gruzin nie był w stanie groźnie uderzyć.
Bramka na 1:0 padła po trafieniu samobójczym - świetnie na prawej stronie powalczył Alan Czerwiński, Dani Ramirez zabrał się z piłką pod linię końcową i podał wzdłuż bramki. Pierwszy dopadł do niej Josip Juranović, ale zagrał na tyle niefortunnie, że pokonał Artura Boruca.
Do końca pierwszej połowy Lech skutecznie neutralizował zagrożenie ze strony Legii. Zmartwić mogła jedynie kontuzja Jakuba Kamińskiego, którego zastąpił Michał Skóraś.
Natychmiast po zmianie stron w doskonałej okazji znalazł się Skóraś, uderzył jednak obok słupka.
Legia szukała swojej szansy, nie miała jednak dobrego pomysłu na sforsowanie defensywy Kolejorza. Głównym zagrożeniem wciąż był Wszołek i choć w pewnym momencie wydawało się, że Lech jest bliżej podwyższenia prowadzenia niż Wojskowi wyrównania, to w końcu miejscowi doprowadzili do remisu. Wszołek, pomimo asysty Puchacza i Jana Sykory, zdołał dośrodkować w pole karne, a skutecznym strzałem z pierwszej piłki popisał się Kacper Skibicki.
Bramka dodała Legii wiatru w żagle i przez pewien czas gospodarze mieli przewagę. Lech w końcu zdołał jednak się przebudzić i stwarzał sobie dogodne okazje.
Bohaterem Wojskowych został Artur Boruc. 40-latek bronił strzały z dystansu Skórasia i Jakuba Modera, ale prawdziwym kunsztem popisał się w 82. minucie, broniąc strzał Mikaela Ishaka oddany właściwie z metra.
Losy spotkania przesądził w ostatniej akcji meczu Lopes, wykorzystując dośrodkowanie z lewej strony boiska, a przede wszystkim gapiostwo i brak koncentracji obrony Kolejorza.
Po remisie Lech mógłby czuć niedosyt, bo jego gra mogła podobać się bardziej niż postawa Legii. Jak więc skomentować taki wynik? Kolejorz nie rozegrał wielkiego spotkania, ale zrobił dość, żeby wywieźć ze stolicy przynajmniej punkt. Niestety, po raz kolejny o wyniku zdecydowały błędy popełnione w końcówce.
Legia Warszawa - Lech Poznań 2:1 (0:1)
Składy:
Legia: Boruc - Juranović, Lewczuk, Jędrzejczyk, Mladenović - Gwilia (Luquinhas 63'), Martins, Kapustka - Wszołek, Valencia (Lopes 46'), Rosołek (Skibicki 59')
Rezerwowi: Miszta, Stolarski, Rocha, Wieteska, Cholewiak, Luquinhas, Skibicki, Włodarczyk, Lopes
Lech: Bednarek - Czerwiński, Satka, Rogne, Puchacz - Sykora, Tiba, Moder, Kamiński (Skóraś 32') - Ramirez (Marchwiński 83') - Ishak (Kaczarawa 86')
Rezerwowi: Malenica - Muhar, Marchwiński, Dejewski, Kaczarawa, Skóraś, Awwad
Bramki: Skibicki 67', Lopes 90' - Juranović 29' (s)
Kartki: Lewczuk 61' (żółta),
Sędzia: Szymon Marciniak
Najpopularniejsze komentarze