Darusz Żuraw: byłem spokojny, przeciwnik nie miał atutów
W czwartkowy wieczór Lech Poznań zapewnił sobie awans do drugiej rundy eliminacji Ligi Europy.
Kolejorz pokonał 3:0 łotewski zespół Valmiera FC. Choć gospodarze mieli wyraźną przewagę od pierwszej minuty i stworzyli sobie sporo okazji, to pierwszy gol padł po niemal godzinie gry. - Rozpoczęliśmy naszą przygodę z pucharami zwycięstwem 3:0. Mecz układał się tak, jak się tego spodziewałem. Po cichu liczyłem, że mimo wszystko nasz przeciwnik otworzy się troszeczkę bardziej, natomiast cały mecz grał w bardzo niskiej defensywie. To powodowało, że mieliśmy mało miejsca - komentował po ostatnim gwizdku trener Dariusz Żuraw.
- W pierwszej połowie mieliśmy swoje sytuacje, nie udało się ich wykorzystać, ale w przerwie mówiłem chłopakom, że muszą grać cierpliwie i być konsekwentni. Do tego zespół dążył. Strzeliliśmy pierwszą bramkę, później doszły kolejne. Fajnie, że Mikael Ishak zdobył dwa gole, fajnie, że wszedł za niego Filip Szymczak i dołożył kolejną. Cieszymy się z awansu, regenerujemy i przygotowujemy do spotkania z Wisłą Płock - kontynuował.
Na pomeczowej konferencji prasowej trener Kolejorza zapewnił, że długie oczekiwanie na gola nie było dla niego powodem do niepokoju. - Byłem spokojny, bo przeciwnik przez 90 minut praktycznie nie wychodził ze swojej połowy. Liczyłem, że prędzej czy później strzelimy bramkę, a wtedy rywal troszkę się odkryje i będą następne. Tak też się stało, więc scenariusz był do przewidzenia. Pewnie przy 0:0 w 80. minucie nerwów byłoby więcej, na szczęście udało się zdobyć tę pierwszą bramkę i w zasadzie było pewne, że przeciwnik nie ma żadnych atutów, żeby zrobić nam krzywdę - ocenił.
Rywala Lecha w drugiej rundzie poznamy 31 sierpnia. Kolejorz będzie rozstawiony w losowaniu.