Reklama
Reklama

Podawała się za lekarkę i miała prywatną przychodnię w Poznaniu

Zdjęcie ilustracyjne | fot. DarkoStojanovic / pixabay.com
Zdjęcie ilustracyjne | fot. DarkoStojanovic / pixabay.com

Sandra C. bez uprawnień badała pacjentów i wystawiała im recepty.

Historią kobiety zajęli się dziennikarze Uwagi TVN. Jak ustalili, kobieta prowadziła w Poznaniu prywatną przychodnię. Jej pracownicy - lekarze, zajmowali się m.in. pensjonariuszami jednego z poznańskich domów pobytu seniora. Podopieczną tego DPS została 96-letnia babcia pani Kornelii, z wykształcenia lekarki. To ona z niepokojem obserwowała propozycje leczenia dla swojej babci, które otrzymywała od opiekujących się nią lekarzy pracujących w DPS. Rozmawiała wówczas telefonicznie z Sandrą C. Ta przyznała, że jest lekarzem, patomorfologiem. Pani Kornelia przypomniała sobie opowieść swojej innej koleżanki, także lekarki, o Sandrze C. Koleżanka opowiadała, że Sandra C. używała jej pieczątek podczas konsultacji pacjentów DPS. Robiła to przez mniej więcej rok, gdy podległa jej lekarka nie pracowała już w przychodni.

PROMOCJA! Umów się na sobotę lub poniedziałek 21 i 23.12, a do każdej wizyty scaling GRATIS! dr ELŻBIETA SMOLAK Centrum Stomatologii NOVODENT os. Lecha 15 A.
REKLAMA

Kobiety dotarły do rzekomego dyplomu ukończenia studiów medycznych Sandry C. Wynika z niego, że ukończyła Wydział Lekarski poznańskiego Uniwersytetu Medycznego i zrobiła podczas studiów specjalizacje z patomorfologii i seksuologii (na dyplomie nie może być o tym informacji, bo specjalizację robi się później). Na dyplomie próżno też szukać np. podpisu rektora. Numer dyplomu należy natomiast do innej osoby. Dziennikarze Uwagi ustalili, że Sandra C. studiowała na Uniwersytecie Medycznym, ale... na Wydziale nauk o zdrowiu. Po tym kierunku nie zostaje się lekarzem.

Problemów było więcej. W DPS pojawiały się m.in. recepty wypisane z błędami. Rodzina jednej z osób, którą "lekarka" się zajmowała, o swoich podejrzeniach zawiadomiła NFZ. W należącej do niej przychodni przeprowadzono kontrolę. Z ustaleń Narodowego Funduszu Zdrowia wynikało, że wyłudzono około 0,5 mln złotych, na przychodnię nałożono karę i wypowiedziano jej umowę. Złożono też do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.

Sandra C. usłyszała zarzuty - m.in. wyłudzenia mienia i podszywania się pod lekarza. Nie przyznała się do winy, odmówiła składania wyjaśnień. Zastosowano wobec niej dozór policyjny, a także nałożono na nią zakaz wykonywania czynności medycznych. Mimo to dziennikarze Uwagi TVN bez problemu umówili się z nią na zabieg, który musi wykonywać lekarz. Ostatecznie do spotkania jednak nie doszło, bo Sandra C. musiała je odwołać ze względu na "urlop".

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

11℃
8℃
Poziom opadów:
2.2 mm
Wiatr do:
24 km
Stan powietrza
PM2.5
6.60 μg/m3
Bardzo dobry
Zobacz pogodę na jutro