Absurdalna sytuacja w poznańskim sądzie: policjanci chcieli legitymować sędzię. Wezwał ich mężczyzna zdenerwowany wyrokiem
Do zdarzenia doszło w Sądzie Okręgowym.
Sprawę opisuje Piotr Żytnicki z Gazety Wyborczej. We wtorek sędzia Beata Woźniak orzekała w sprawie dotyczącej alimentów. Oddalono apelację złożoną przez mężczyznę. Taki wyrok mu się nie spodobał, uznał, że został znieważony. Wyszedł więc z sali i... wezwał policję. Poprosił o interwencję w sądzie. Choć w budynku znajduje się policja sądowa, na miejsce wysłano "tradycyjny" radiowóz.
Z relacji dziennikarza wynika, że policjanci weszli na salę, na której odbywała się kolejna rozprawa prowadzona przez sędzię Woźniak. Funkcjonariuszy wyproszono, ale wrócili ze zgłaszającym sprawę mężczyzną. Wówczas próbowali legitymować sędzię. - Chyba nie wiedzieli, gdzie się znajdują. Sala sądowa to nie bazar, żeby jechać na interwencję i robić jakieś rozpytania - mówi w rozmowie z GW Aleksander Brzozowski, rzecznik sądu.
Całą sprawą oburzeni są sędziowie. Ich zdaniem w sądzie interweniować powinna policja sądowa, choć tu powodów do interwencji nie było. W przypadku potencjalnego znieważenia można wystąpić np. z prywatnym aktem oskarżenia przeciwko sędziemu. Sąd zapowiada, że będzie żądać wyjaśnień od policji.
Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji, odniósł się już do tych doniesień. Jak tłumaczy w rozmowie z GW, mężczyzna zgłaszający sprawę miał prosić o interwencję... przed salą rozpraw. Na miejsce wysłano natomiast młodych policjantów z 3-letnim stażem. Gdy się tam pojawili, zgłaszający stwierdził, że został obrażony na sali rozpraw. Policjanci rzeczywiście próbowali wylegitymować sędzię, ale ta odmówiła powołując się na sędziowski immunitet.
Borowiak zapewnia, że "policjanci nie mieli złych intencji" i "pierwszy raz znaleźli się w takiej sytuacji". Przeprasza też sędzię, bo do takiej sytuacji nie powinno dojść. Zapowiada, że sprawa będzie wyjaśniana, a jeśli będzie trzeba - zostaną wyciągnięte konsekwencje.
Najpopularniejsze komentarze