Ptaszniki, boa dusiciel, łoś i ropuchy: 2300 "zwierzęcych" interwencji straży miejskiej w pół roku
Najwięcej zgłoszeń dotyczy tradycyjnie... dzików.
Już w poniedziałek pisaliśmy o dziku, który pojawia się regularnie w rejonie ulicy Jana Pawła II. W pierwszym półroczu tego roku strażnicy odbierali aż 199 zgłoszeń dotyczących dzików w mieście. Miasto stale nadzoruje populację tych zwierząt w Poznaniu. - Obecnie najwięcej, ponad 100, jest ich na terenie nadleśnictwa Zieliniec/Naramowice - wyjaśniają urzędnicy. Każdy przypadek obecności dzika zagrażającego człowiekowi należy zgłosić strażnikom miejskim. Ci, po potwierdzeniu sprawy, przekazują ją dalej - do Centrum Zarządzania Kryzysowego nadzorującego pogotowie dla zwierząt.
Strażnicy interweniują też w sprawie zwierząt domowych - psów, kotów, chomików czy świnek morskich. Przeważnie zabłąkane zwierzaki trafiają do schroniska dla zwierząt. - Tylko w tym roku do końca czerwca strażnicy miejscy ukarali 118 osób za brak nadzoru nad psami i 25 osób - za brak obowiązkowych szczepień tych zwierząt. 35 poznaniaków ukarano za niesprzątanie po swoich pupilach - dodają.
Pomocy często potrzebują też ptaki. Od stycznia do końca czerwca strażnicy przekazali do Ptasiego Azylu 315 chorych lub rannych ptaków. - Niestety są też zgłoszenia przesadzone czy nieuzasadnione. Powodem interwencji strażników często są ptaki, które siedzą sobie nieruchomo (np. gołębie w cieniu pod drzewem) lub takie, które dopiero uczą się latać. Te zabierane są przez strażników tylko wtedy, gdy zgłaszający podnosił i dotykał pisklaka. W innych przypadkach nie przewozimy ich do Azylu - zaznacza Przemysław Piwecki z SM.
Zdarzają się i egzotyczne okazy. Do Straży Ochrony Zwierząt trafił boa dusiciel znaleziony przy poznańskim placu zabaw w połowie lipca. Do SOZ przekazywane są także pająki - najczęściej ptaszniki, które uciekły z hodowli. Do Polskiego Towarzystwa Ochrony Przyrody Salamandra trafiają natomiast jeże i nietoperze, w tym ten, który wleciał do mieszkania i utknął na... kaktusie. W mieście zdarzają się i łosie. O jednej z wizyt klępy pisaliśmy TUTAJ. Niestety historia nie miała happy endu - mimo pomocy udzielonej zwierzęciu i wywiezienia go do lasu, łoś nie przeżył. TUTAJ pisaliśmy natomiast o ropuchach zielonych, które bardzo licznie występują przy... centrum handlowym Avenida. Nad rozwiązaniem tego problemu straż miejska pracuje do dziś.