Zgłosił napad i kradzież, których nie było. Grozi mu kara nawet dwóch lat pozbawienia wolności
Na początku marca policjanci z Lubonia otrzymali informację o napadzie i kradzieży, do których miało dojść na terenie miasta. Szybko okazało się, że zgłaszający wymyślił historię.
Zgłoszenie dotarło do policjantów 2 marca -Mężczyzna opowiedział policjantom, że gdy wyprowadził samochód i zaparkował przed posesją, wyszedł, aby zamknąć garaż. W pewnym momencie został uderzony w głowę przez nieznanego napastnika, który następnie wsiadł do pojazdu i odjechał. Poszkodowany wycenił swoje straty na 30 tys. złotych - relacjonuje Maciej Święcichowski z zespołu prasowego wielkopolskiej policji.
Choć mężczyzna przedstawił szczegółowy przebieg zdarzenia, to w czasie rozmowy z policjantami był bardzo nerwowy, a przedstawiona historia zawierała nieścisłości -W związku z tym mężczyzna został przewieziony do Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu, gdzie miał okazję spotkać się z policjantami z Wydziału dw. z Przestępczością Samochodową. Podczas składania kolejnych zeznań okazało się, że żadnego napadu nie było. Właściciel pozbył się "skradzionego" auta dużo wcześniej. Jednak formalnie nadal był właścicielem. Sam napad został sfingowany przy pomocy znajomego - dodaje Święcichowski.
Okazuje się, że "skradzione" auto zostało rozbite kilka miesięcy wcześniej, a ubezpieczenie nie pokryło wszystkich szkód -Żeby ratować sytuację, wynajął podobny samochód, spreparował tablice rejestracyjne i razem ze kolegą odegrał scenę napadu - wyjaśnia Święcichowski.
Za zgłoszenie przestępstwa, którego nie było, grozi kara nawet dwóch lat pozbawienia wolności.