Nie żyje 13-latek, który w wyniku pożaru kamienicy miał poparzone 90% ciała
Chłopiec zmarł po ponad dwóch miesiącach nierównej walki w Wielkopolskim Centrum Leczenia Oparzeń w Ostrowie Wielkopolskim.
Pożar kamienicy w Lęborku miał miejsce w nocy 1 października. Ogień wybuchł w piwnicy, po czym przeniósł się na drewnianą klatkę schodową. Jak później ustalono, pożar miał być skutkiem podpalenia dokonanego przez 18-letniego Macieja D.. W kamienicy mieszkała jego była dziewczyna.
W budynku było wtedy sporo osób, niektórzy skakali z okien, innym w wydostaniu się z płonącej kamienicy pomogła straż pożarna. Niestety, nie wszyscy wyszli z tego zajścia bez szwanku. W pożarze poważnym poparzeniom uległa trójka dzieci. Najpierw zmarła16-letnia Agata, której skóra doznała obrażeń w 100%, w niedzielę wieczorem odszedł jej 13-letni brat. Choć jeszcze niedawno lekarze cieszyli się z postępów w leczeniu Janka. Po operacji przeszczepu skóry, któremu został poddany, padły nawet słowa o cudzie.
Jak mówią lekarze, osoby z tak dużymi obrażeniami w formie poparzeń nie mają dużych szans na przeżycie. Stan Janka po operacji, mimo iż ciężki, był stabilny, jednak w niedzielę doszło do niewydolności oddechowej. Chłopiec zmarł pomimo podjętej reanimacji.
W pierwszym momencie 18-letni domniemany sprawca przyznał się do podpalenia, jednak wraz ze śmiercią pierwszej ofiary, prokurator zmienił stawiane mu zarzuty na spowodowanie pożaru ze skutkiem śmiertelnym, za co grozi do 12 lat więzienia. Wówczas Marek D. wycofał swoje wcześniejsze zeznania.
Jak ustalili biegli sądowi z zakresu pożarnictwa, pożar był efektem podpalenia szmat i plastikowych butelek w piwnicy.