Reklama
Reklama

Lata przygotowań, pół roku pracy. Lech przyznał się do porażki

fot. Paweł Rosolski
fot. Paweł Rosolski

Przygoda Ivana Djurdjevicia z Lechem Poznań zakończyła się w najgorszy z możliwych sposobów.

Serbski szkoleniowiec objął zespół w bardzo trudnym momencie. Nenad Bjelica w koncertowy sposób zmarnował szanse na tytuł, rozbudzając tym samym wściekłość kibiców. Po pamiętnym meczu z Legią Warszawa emocje sięgały zenitu, a atmosfera wokół klubu była fatalna. W tej sytuacji władze postanowiły postawić na trenera od lat związanego z Poznaniem, mającego Kolejorza w sercu i znającego go od podszewki.
Nie brakowało wówczas głosów sugerujących, że to zagrywka przede wszystkim PR-owa, obliczona na uspokojenie kibiców, uważających "Djukę" za żywą legendę. Wiceprezes Piotr Rutkowski przekonywał jednak, że to przemyślany ruch, będący krokiem w kierunku gruntownych zmian.
- Z pełnym entuzjazmem patrzę na przyszłość, bo przyjdzie mi walczyć razem z takim człowiekiem jak Ivan. Od pięciu lat inwestowaliśmy w jego rozwój szkoleniowy, od trzech prowadził zespół rezerw i mógł przygotować swój warsztat, żeby w tym trudnym momencie objąć pierwszą drużynę. Wiem, że swoją charyzmą i energią zarazi szatnię Lecha Poznań - mówił wówczas Piotr Rutkowski.
Pół roku później wiemy już, że rzeczywistość zweryfikowała te plany. Szatnia miała być bardziej polska. - Potrzebujemy w drużynie większej liczby Polaków, pewne proporcje zostały zaburzone - mówił Rutkowski. Wciąż jednak większość piłkarzy pierwszego składu to obcokrajowcy. Lech Djurdjevicia miał walczyć od pierwszej do ostatniej minuty, zostawiając na boisku krew i pot. Tymczasem zawodnicy fundowali kibicom tak marne widowiska jak to z Lechią Gdańsk, porażkę z pierwszoligowym Rakowem Częstochowa czy męczarnie z ŁKS Łódź.

Serb w czasie swojej kariery braki w umiejętnościach nadrabiał z nawiązką zaangażowaniem i wolą walki. Szybko okazało się jednak, że zmotywowanie do podobnej postawy swoich podopiecznych to zadanie zbyt trudne dla Djurdjevicia.

Bardzo możliwe, że ten trener odniesie jeszcze sukces. Na pracę w Lechu było jednak dla niego zbyt wcześnie, prowadzenie pierwszego zespołu, w dodatku obarczonego tak wielką presją, to zupełnie inne zdanie niż zajmowanie się złożonymi głównie z młodych zawodników, walczących o swoje piłkarskie być albo nie być.

Osobisty dramat Djurdjevicia to jedno, ale jeszcze większą porażkę poniósł klub. Trener przygotowywany przez lata okazał się zbyt słaby, ale ktoś go tym trenerem uczynił i uznał, że to odpowiedni moment. Szansa na Puchar Polski przepadła, w lidze sytuacja nie wygląda jeszcze tak źle, więc równie dobrze za kilka miesięcy na Starym Rynku może odbyć się feta mistrzowska. Problem w tym, że ostatnie pół roku skutecznie zniechęciło wiele osób do klubu, a Poznań przestaje żyć poszczególnymi meczami. Najlepiej pokazała to niedzielna frekwencja: nieco ponad 8000 widzów to jeden z najgorszych wyników w historii zmodernizowanego stadionu.

Owszem, kilka wygranych z rzędu zapewne ponownie zapełni Stadion Poznań i rozbudzi nadzieje kibiców. Jednak gołym okiem widać, że w szatni Lecha potrzeba nie tylko nowego trenera, ale i zawodników zdolnych do walki o najwyższe cele. Dzisiaj wielu z nich tego warunku nie spełnia.

Zwolnienie Djurdjevicia będzie głównym tematem poniedziałkowego programu INEA Stadion Studio w kanale INEA Stadion. Początek rozmowy Mateusza Kuźniewskiego z Pawłem Wojtalą (prezes WZPN) oraz Maciejem Henszelem (Przegląd Sportowy) o 16:00.

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

4℃
-2℃
Poziom opadów:
0 mm
Wiatr do:
14 km
Stan powietrza
PM2.5
12.10 μg/m3
Bardzo dobry
Zobacz pogodę na jutro