Kolejne dzikie wysypisko z... fakturami i paragonami, które doprowadziły do sprawcy
Śmieci znaleziono na terenie wzdłuż ulicy 5 Stycznia.
Kiedyś przy ulicy 5 Stycznia notorycznie pojawiały się dzikie wysypiska śmieci. Teraz takie sytuacje mają miejsce sporadycznie, a gdy już się zdarzą, mieszkańcy natychmiast informują strażników miejskich. I tak było w tym przypadku.
- W kilku miejscach, na terenie o powierzchni ok. 8 m², leżały worki wypełnione odpadami, plastikowe skrzynki, kartony i plakaty reklamujące artykuły spożywcze - wyjaśnia Przemysław Piwecki, rzecznik SM. Strażnik rejonowy podejrzewał, że przedmioty pochodzą ze sklepu spożywczego. Konieczne było jednak ustalenie, o który sklep chodzi. "Śmieciarz" ułatwił zadanie funkcjonariuszowi, który dokładnie przejrzał odpady. - Odnalazł faktury oraz paragony z tego samego sklepu. Początkowo wydawało się, że śmieci wyrzucone zostały po sprzątnięciu pomieszczeń magazynowych. Sprawę wyjaśnił właściciel sklepu - okazało się, że nie wszystkie odpady pracownicy gromadzili w pojemnikach. Opakowania zawierające drewno, a także kartony, które leżały obok pojemników, zostały zabrane przez osoby zbierające złom i makulaturę. Po oddzieleniu "cennych" rzeczy pozostałe wyrzucili na puste działki przy ul. 5 Stycznia - dodaje.
Pracownicy sklepu musieli posprzątać dzikie wysypisko, a dodatkowo nałożono na nich mandat w wysokości 200 złotych.