Targowisko Bema: kupcy skarżą się, że nikt im nie pomaga
Choć czasy świetności Targowisko Bema na Dolnej Wildzie ma już za sobą, wciąż działalność prowadzi tu wielu kupców, którzy mają stałych klientów. Zdaniem osób prowadzących tu działalność, nie mogą liczyć na pomoc miasta.
- Jesteśmy bez klientów, bez reklamy, bez opieki miasta, bez opieki zarządu spółki Targowiska. Co więcej, moim zdaniem jesteśmy bardzo nękani finansowo - mówi Katarzyna Ścisłowska, który prowadzi działalność na Targowisku Bema. Do listy zarzutów swoje trzy grosze dorzuca też Tomasz Kusik. - Od lutego do dzisiaj nie mogę się doprosić, żeby przyszła firma i zakleiła dziury w dachu. W dniu deszczowym muszę niestety zostać w domu - mówi.
Innego zdania jest spółka Targowiska, która nadzoruje m.in. targowisko na Dolnej Wildzie. - Wydaliśmy 120 tysięcy złotych na naprawę konstrukcji stalowej, zlikwidowaliśmy mniejszą część hali, zrobiliśmy nową drogę, zrobiliśmy nowe wejście z reklamą - wymienia Iwona Rafińska, prezes Targowisk.
Miasto deklaruje, że pomoże kupcom. Po pierwsze w przygotowaniu kampanii reklamowej, a po drugie - w założeniu profilu w mediach społecznościowych. Prezydent zadeklarował też, że spotka się z właścicielem terenu, na który znajduje się dojazd do targowiska (chodzi o poprawę dojazdu).
Pewne jest, że żadne duże prace remontowe nie będą się tu odbywać. Plan zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu przewiduje tu inne funkcje - głównie zieleń. Pojawiła się więc opcja przeniesienia hali w inne miejsce - na plac przy ulicy Maratońskiej, a więc w bliskim sąsiedztwie. Nie wiadomo jednak czy tak się stanie, bo liczba kupców z targowiska zmniejszyła się w ostatnich miesiącach o połowę.
Najpopularniejsze komentarze