Bezdomni koczują na placu Cyryla Ratajskiego? "Smród jest nie do zniesienia"
Nasi czytelnicy informują nas o problemie koczowiska bezdomnych na placu Cyryla Ratajskiego. Straż miejska zna i monitoruje ten temat.
- Zajmijcie się proszę tematem "koczowiska bezdomnych" na placu Cyryla Ratajskiego, bo jak widać miasto sobie z tym problemem nie radzi. Załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne na przystanku tramwajowym, piją alkohol, śpią na ławkach przykryci kocami, zaczepiają ludzi, a smród jaki temu towarzyszy jest nie do zniesienia, tym bardziej teraz w upalne dni. Wielokrotnie widziałam, że straż miejska przyjeżdżała, zabierała delikwenta, a on i tak wracał. Czy to jest wizytówka Poznania? - napisała w liście do naszej redakcji czytelniczka Joanna.
Temat doskonale znany jest straży miejskiej. Niestety, pole działania jest dość ograniczone. - Na chwilę obecną są to działania prewencyjne. Za każdym razem tym osobom jest proponowana pomoc w postaci miejsca w ośrodku dla bezdomnych. Niestety, przekonanie ich do takiego rozwiązania stanowi problem nawet zimą, a co dopiero latem - tłumaczy Anna Nowaczyk z poznańskiej straży miejskiej.
Należy pamiętać, że sama obecność osoby bezdomnej nie jest podstawą do interwencji: nikt nie może nikomu zabronić np. siedzenia na ławce.
Nowaczyk podkreśliła, że latem strażnicy notują znacznie mniej interwencji związanych z osobami bezdomnymi. - Jeśli już się pojawią, to chodzi zwykle o osoby nietrzeźwe, które przewożone są do ośrodka na Ogrodach. W miarę możliwości staramy się to monitorować, ale nikogo siłą nie umieścimy w placówce. Zimą wiemy gdzie można znaleźć te osoby i staramy się do nich dotrzeć. Latem jest to utrudnione, m.in. przez to, że do Poznania przyjeżdżają bezdomni z innych miast.
Od pewnego czasu na placu Wielkopolskim koczuje małżeństwo. Tutaj problem jest jednak nieco inny: parze zostało już przydzielone mieszkanie przy ul. Wrocławskiej. - Czekają na jego zwolnienie. Sprawa jest monitorowana wspólnie z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Rodzinie. Odwiedzamy to małżeństwo i jeżeli jest potrzebna pomoc to reagujemy. Kobieta ma złamaną rękę i nogę, więc nie może się za bardzo przemieszczać - wyjaśniła Nowaczyk.
Najpopularniejsze komentarze